Warszawa to kapryśne miasto. 10, może 15 proc. nowo otwartych miejsc ma szansę przetrwać, ocenia Bartek Banan Panasiuk, właściciel Bufetu Centralnego w Śródmieściu. A mimo to otwiera się ich coraz więcej. Po pierwsze, działa telewizyjna moda na gotowanie. Po drugie, to popularny patent na to, jak przetrwać kryzys. Po trzecie, to efekt wakacyjnych wyjazdów. – Ludzie pojeżdżą trochę po Grecji, Włoszech czy Hiszpanii, poznają nowe smaki. Znajomi mówią im, że świetnie gotują, a potem... na rynku wtórnym jest mnóstwo taniego sprzętu do kupienia. Już trzecie miejsce będę urządzał w ten sposób – mówi Banan.
Miejsce, pomysł, znalezienie niszy, wyczucie potrzeb publiczności i doświadczenie – to zdaniem restauratorów warunki niezbędne, by osiągnąć sukces. Ale niewystarczające.
(…)
Zanim Marcin otworzył Niebostan, jeździł do Warszawy podglądać podobne miejsca, takie jak Czuły Barbarzyńca czy Wrzenie Świata, założone przez trzech reportażystów „Gazety Wyborczej”: Pawła Goźlińskiego, Wojciecha Tochmana i Mariusza Szczygła. Mariusz mówi dziś, że kawiarnia to ostatnie, co przyszło mu do głowy. Po prostu co siedem lat musi coś zdywersyfikować, bo nudzi mu się robienie wciąż tego samego.
Myślał o założeniu biblioteki reportażu z całego świata, ale Tochman popukał się w głowę: kto ci będzie płacił za wypożyczanie reportażu? To może mała księgarnia. Ale one masowo bankrutują, wypierane przez sieciówki. Wyszła im kombinacja – połączenie księgarni, kawiarni i Instytutu Reportażu…
Cały artykuł Joanny Podgórskiej w bieżącym numerze POLITYKI – dostępnym w kioskach, w wydaniach na iPadzie, Kindle i w Polityce Cyfrowej!