Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Sześciolatki do szkół, rząd - do roboty

Upadł wniosek o referendum

Sejm odrzucił wniosek o referendum dotyczące obowiązku szkolnego sześciolatków. Całe szczęście.

W sprawie przygotowania szkół do przyjęcia sześciolatków w ostatnich latach zdecydowanie za mało się robiło, a za dużo mówiło. Z jednej strony o tym, jak w polskich szkołach jest źle – to opozycja i społeczny ruch obrońców maluchów. Z drugiej, jak jest dobrze – to głównie minister Krystyna Szumilas (na spot promujący reformę edukacji wydano 4 mln zł). Nie potrafię sobie wyobrazić, jakie nowe argumenty mogłyby się pojawić po którejkolwiek z tych stron w kolejnych miesiącach ogólnonarodowej dyskusji, poprzedzającej referendum.

Z pewnością w spotach, billboardach i ekspertyzach, w których przekonani usiłowaliby przekonać przekonanych, utonęłyby kolejne miliony złotych. Mniej oczywiste jest, jakie referendum przyniosłoby rozstrzygnięcie, prawdopodobnie - żadnego, ponieważ zbyt mało Polaków wzięłoby w nim udział, by było ważne. I to mimo desperackich starań, by zwiększyć liczbę zainteresowanych, bo tylko tak można rozumieć dodanie do pytania o 6-latki innych kwestii, którymi inicjujące referendum stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodzica nigdy się nie zajmowało. Na przykład sprawy gimnazjów.

PiS niemal od razu zapowiedziało, że wkrótce złoży kolejny, klubowy, wniosek o referendum. Dziś jednak po stronie rządu może pojawić się pokusa odtrąbienia sukcesu (tym słodszego, że do ostatnich godzin przed sejmowym głosowaniem niepewnego, ze względu na brak koalicyjnej stabilności) i zaniechanie dalszych wysiłków, aby sytuację w szkołach ostatecznie doprowadzić do porządku – i z myślą o 6-latkach, i 7-latkach, i starszych uczniach.

Do zrobienia wciąż jest sporo - począwszy od dokończenia remontów, kupna odpowiednich mebli, przez dokładne przejrzenie kolejnych podstaw programowych, a skończywszy na solidnym wsparciu nauczycieli tak, by radzili sobie z pracą z najmłodszymi uczniami, gdy przechodzą na dalsze etapy nauki. Dziś to właśnie budzi największy niepokój. Czy władze oświatowe zmobilizują się wreszcie, by dokończyć to, co przez lata nieudolnie było zaczynane i porzucane. To jeszcze jedna kwestia, której nie można być pewnym. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że tak.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną