Największym zaskoczeniem wśród nominowanych jest obecność zaledwie 38 - letniego Mateusza Szczurka, który dla fotela ministra finansów porzucił stanowisko głównego ekonomisty grupy bankowej ING na Europę Środkowo - Wschodnią. Niespodzianką jest też Maciej Grabowski - nowy minister środowiska, do tej pory wiceszef resortu finansów, bez doświadczenia w sprawach ochrony środowiska. Ich kandydatury w ogóle nie pojawiały się wśród spodziewanych nominacji.
Zaskakującym ruchem jest również połączenie resortów transportu i rozwoju regionalnego, który bardziej wynika z okoliczności (dymisja Sławomira Nowaka), niż przygotowanego wcześniej planu. Nowym ministerstwem pokieruje Elżbieta Bieńkowska, co nie budzi większego zdziwienia. Podobnie jak to, że po Jacku Rostowskim przejmie tekę wicepremiera.
W rządzie pozostanie zdymisjonowany szef resortu środowiska Marcin Korolec, który obejmie stanowisko pełnomocnika rządu do spraw klimatycznych.
Tusk jak Nawałka
Nowych ministrów zaprezentował osobiście Donald Tusk podczas konferencji prasowej w Kancelarii Premiera. - Ten dzień dojrzewał miesiącami. Trudno mi się było rozstawać z ministrami, którzy w czasie rekonstrukcji opuszczą rząd. Duża część z nich to byli rekordziści, jeśli chodzi o długość sprawowania swych urzędów - mówił premier.
Roszady w rządzie tłumaczył „potrzebą energii”. - Potrzebujemy bardzo ostrego tempa. Związane jest to z dwoma wielkiemi potrzebami: mocnego przyspieszenia jeśli chodzi o wzrost gospodarczy i zagospodarowanie środków europejskich - przekonywał Tusk dodając, że „czuje się trochę jak trener reprezentacji”, który wciąż musi żonglować składem, by „uwalniać coraz więcej energii i determinacji”. - Jestem przekonany, że moi nowi współtowarzysze taką energię reprezentują - dodał premier.
Donald Tusk podkreślał, że w nominacjach „udało się uzyskać parytet”. - W nowych rolach mamy trzy kobiety i czterech mężczyzn - mówił. Nie pozostawił wątpliwości, co czeka następców tych, którzy odchodzą: - Minister nie powinien oczekiwać współczucia czy uznania. To bardzo ciężka harówa.
Pierwsze posiedzenie rządu w nowym składzie odbędzie się 4 grudnia. Nowi ministowie odbiorą nominacje 27 listopada i 3 grudnia (dotychczasowi europosłowie: Kolarska - Bobińska i Trzaskowski).
Brukselskie roszady
Powołanie Leny Kolarskiej-Bobińskiej i Rafała Trzaskowskiego na ministrów wymaga od nich zrzeczenia się mandatów europosłów. Na ich miejsce, zgodnie z kodeksem wyborczym, wejdą kolejne osoby, które startowały do europarlamentu z list PO. W przypadku Kolarskiej-Bobińskiej z Lublina, a w przypadku Rafała Trzaskowskiego z pierwszego okręgu warszawskiego.
W Lublinie pierwszeństwo do objęcia mandatu ma psycholog, prof. Zbigniew Zaleski. Dla niego będzie to powrót do Brukseli, funkcję europarlamentarzysty sprawował już w latach 2004 – 2009. Zanim trafił do Parlamentu Europejskiego, był radnym lubelskiego sejmiku wojewódzkiego z rekomendacji PO.
Zbigniew Zaleski wykłada m.in. na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz na KUL, na którym pełnił funkcję dziekana Wydziału Nauk Społecznych. Włada biegle czteroma językami angielskim, francuskim, niemieckim i hiszpańskim. Ma żonę i trzech synów.
Z okręgu warszawskiego do PE wejdzie aktor Tadeusz Ross (znany z ekranu telewizyjnego jako „Pan Zulu-Gula”). W 2009 r. nie udało mu się zdobyć mandatu europarlamentarzysty, choć poparło go ponad 13 tysięcy osób. Był wówczas posłem PO. Wcześniej zasiadał w radzie Warszawy.
Tadeusz Ross ukończył studia w warszawskiej PWST, choć popularność zdobył głównie na szklanym ekranie oraz w radiu, występował głównie w audycjach satyrycznych i kabaretach. Zajmował się też pisaniem serialowych scenariuszy. Pięciokrotnie żonaty, ma siedmioro dzieci.