Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Tak to działa

Od dłuższego czasu internauci zasypują mnie pytaniami, kto i ile płaci mi za nieustające znieważanie Narodu Polskiego i Kościoła, komu służę, kto za mną stoi, kto mi dał tytuł profesora, kto wpuścił mnie do mediów itp. Pytaniom często towarzyszą rady, abym udał się do Izraela i zajął mordowaniem palestyńskich dzieci, skoro nie podoba mi się gościna w kraju należącym do Polaków. Głosy te idą już nie w setki, lecz tysiące, więc byłoby z mojej strony niewybaczalną arogancją, gdybym trwał w upartym ich ignorowaniu i nie dał wreszcie wyczerpującej i przekonującej odpowiedzi.

Otóż, by niczego nie owijać w bawełnę: oczywiście, jako Żyd, jestem wynajęty i opłacany przez Żydów. Nie mogę zdradzić nazwisk moich mocodawców (zresztą tych najwyżej postawionych nawet nie znam), lecz chyba wolno mi powiedzieć, że mój bezpośredni mentor spotyka się ze mną na zmianę w Warszawie i Tel Awiwie, co miesiąc dokonując oceny mojej pracy i przekazując zlecenia oraz, rzecz jasna, pieniądze. Nie czuję się w obowiązku składać dokładniejszych relacji odnośnie do moich zarobków jako działacza na rzecz Sprawy Żydowskiej, jakkolwiek bardzo proszę nie wyobrażać sobie, że osoba pracująca piórem zarabia kokosy. Kudy mi do Michnika czy Kwaśniewskiego!

Generalny cel naszej działalności jest od dawna znany. Dążymy do tego, aby Naród Wybrany objął przywództwo w świecie. Jest to kwestią odległej jeszcze przyszłości. Po drodze do tego celu trzeba wszak obalić bastiony cywilizacji łacińskiej, a zwłaszcza Kościół katolicki i najwierniejsze jego córy, na czele z Narodem Polskim. Trudna to partia i wielkie wystawiać musimy w niej armie: kosmopolityczny liberalizm, masonerię, komunizm, katolicyzm otwarty, postmodernizm wreszcie.

Polityka 48.2013 (2935) z dnia 26.11.2013; Felietony; s. 110
Reklama