Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Dwie lewe ręce

Pies czyli kot

Odbębniono dwie konwencje partyjne. Rządową i opozycyjną. Kto widział, to widział, kto nie widział – niech nie żałuje.

PiS ogłosił, że już w lutym 2014 r., a więc po prawie 7 latach bycia opozycją, przedstawi swój program. Premier Tusk jak zwykle był optymistyczny i mówił, że sprawy w Polsce idą w dobrym kierunku. Dla potwierdzenia swoich słów machał grubym plikiem kartek i zapewniał, że każdy dzień i miesiąc konkretnych działań dla Polski ma tu zaplanowany. Właściwie mu wierzyłem, tylko tak się zastanawiałem, czy ma dobry kalendarz? Mógł przecież mieć ten od swojego ministra Bartłomieja Sienkiewicza.

Kilka dni temu gdzieś przeczytałem, że wyjeżdżającym za granicę MSW rozdaje ulotkę informacyjną z kalendarzem na jednej stronie. I to już na 2015 r. A w kalendarzu same niespodzianki. W 2015 r. ministerstwo przewiduje dwa marce – jeden z nich ma 31 dni, drugi 30. Ileż bocianów do nas przyleci i ileż nowych dzieci w dziobach nam przyniesie! Jeśli dwa marce MSW utrzyma przez kolejne lata, to problem OFE czy ZUS sam się rozwiąże. Wrzesień nie będzie miał 30, ale 31 dni. W ten sposób data urodzin Jana Himilsbacha, którą miał wpisaną do dowodu osobistego (31 września), zostanie oficjalnie uznana. Nam, jego przyjaciołom, jest miło, że późno, bo późno, ale jednak.

W kalendarzu MSW został też zlikwidowany listopad. Słusznie. Już Wyspiański pisał, że miesiąc ten „to dla Polski niebezpieczna pora”. Jednym ruchem skasowano więc wszelkie burdy i zamieszki z okazji Święta Niepodległości oraz wrogą naszemu Kościołowi zabawę z dyniami.

Grudzień skrócono o jeden dzień. O sylwestra. I tu naprawdę jestem za, bo w ten sposób po raz pierwszy unikniemy tradycyjnego podsumowania roku. A ponieważ 2015 będzie rokiem wyborczym, więc ulga jeszcze większa.

Żarty żartami, ale w końcu ktoś odpowiada za tę głupotę wydrukowaną w 125 tys. egzemplarzy. Powiedzmy, że jest to jeden człowiek, i machnijmy na niego ręką. Weźmy inny przykład. Też nie z tzw. wielkiej polityki. W TVN24 pokazano reportaż o burmistrzu mazowieckiego Broku i wójcie wielkopolskiej gminy Damasławek. Na pozór nic ich nie łączy i pewnie nawet o sobie nie słyszeli. Ale obaj unieważnili wyniki konkursu na dyrektorów miejscowych szkół. Niezgodnie z prawem, co potwierdzili najpierw wojewodowie, a później sądy dwóch instancji. „To jest zdanie sądu, z którym się nie zgadzam” – oświadczył jeden z wymienionych samorządowców. „Moje decyzje są inne w tym zakresie” – powiedział drugi. W tej sytuacji można by zapytać, po co w ogóle mamy konstytucję, albo na kolejnych dwóch urzędników znów machnąć ręką.

Skoczmy do Warszawy, w której otwarto fragment południowej obwodnicy. Tuż przed referendum w sprawie odwołania pani prezydent. Jechałem tamtędy nocą i było ciemno jak w kopalni węgla. Za to w oddali nieczynny odcinek tejże obwodnicy jaśniał niczym Las Vegas. Ale machnijmy ręką i na to.

Nowo otwarty dworzec kolejowy w Poznaniu. Każdy, kto chce się do niego dostać, musi nielegalnie przejść przez tory tramwajowe. A jeśli chce legalnie, to ciągnie się podziemnym korytarzem kilkaset metrów do… galerii handlowej, bo stamtąd dopiero ma przejście na dworzec. Dobrze, że nie przez kościół. Machnijmy ręką jeszcze raz.

I tak możemy machać w nieskończoność. Życie parszywie nam utrudnia i niszczy niekompetencja, brak odpowiedzialności oraz zasada, że ręka rękę myje. Na różnych szczeblach zarządzania, nie tylko tych najwyższych. Dynda mi więc, delikatnie mówiąc, kto został ministrem czego. Jeśli ktoś ma dwie lewe ręce, to mu żadne 100 mld euro nie pomoże.

Polityka 48.2013 (2935) z dnia 26.11.2013; Felietony; s. 113
Oryginalny tytuł tekstu: "Dwie lewe ręce"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną