Odkrycie nowoczesnego narodu było tak samo cenne jak odkrycie koła czy polityki. Na przełomie XVIII i XIX w., a później przez praktycznie cały XIX w., pojęcie narodu wykonało w Europie ogromną, pozytywną, historyczną pracę. Z prymitywnych etnicznych wspólnot czyniło nowoczesne polityczne narody, wyposażając je w instrument nowoczesnego państwa. Odegrało to ogromną rolę w obszarze emancypacji społecznej, gdyż czyniło ludzi z warstw wcześniej wykluczonych pełnoprawnymi obywatelami.
To nie lewacy, ale pruski konserwatywny nacjonalista Otto von Bismarck dał Niemcom prawa związkowe, prawo pracy i system powszechnych ubezpieczeń społecznych (zdrowotnych i emerytalnych). W XIX-wiecznych świeckich państwach narodowych stabilizowały się demokratyczne instytucje, a także definiowano i egzekwowano pierwsze liberalne gwarancje wolności jednostek i mniejszości.
Mroki patriotyzmu
Pierwszy moment, w którym pojęcie narodu tak wyraźnie pokazało swe drugie, ciemne, oblicze, to wybuch I wojny światowej. Zgodnie z zasadą, że rozpoczynając nową wojnę, ciągle jeszcze myślimy o poprzedniej, polityczne elity naszego kontynentu chciały w 1914 r. rozegrać parę widowiskowych blitzkriegów i efektownych przemarszów, aby za stosunkowo niską cenę na nowo podzielić się Europą i światem. Przywódcy ówczesnych europejskich państw narodowych, a także ponadnarodowych monarchii nie wiedzieli, że dysponując potężnym instrumentem nowoczesnych państw, zamiast zabawić się w wojnę, zniszczą cały kontynent. To zniszczenie dokonało się pod sztandarami narodowej i patriotycznej mobilizacji.
W ten sposób to, co nacjonalizm w XIX w. Europie dał, w XX w. jej z nawiązką odebrał. Zarówno I wojna światowa, jak też jej dogrywka (bez zniszczenia Niemiec i Rosji w I wojnie światowej nie byłoby ani nazizmu, ani bolszewizmu, czyli dwóch sił, które rozpoczęły drugą), unicestwiły bogactwo i potęgę Europy.