– Zebraliśmy już 145 tys. podpisów, czyli o 45 tys. więcej, niż wymaga konstytucja. Pod koniec grudnia zaniesiemy projekt do marszałek Sejmu – mówi Mariola Roguska-Kopańczyk z Naczelnej Rady. W Sejmie już od maja czeka na pierwsze czytanie projekt poselski, zakładający, że praca w handlu w niedzielę możliwa byłaby tylko wtedy, gdyby właściciel sklepu sam stanął za ladą. Pod projektem podpisali się posłowie PiS, SP, PSL i kilku z PO. Jednak większość sejmowa jest przeciwko projektowi.
Czas pracy sklepów można uregulować prawem lokalnym. W Krakowie radni chcieliby ograniczenia handlu do godziny 12 w każdą niedzielę, Wielki Piątek i Wigilię, natomiast w Radomiu tylko w niedziele. Już w 2004 r. radomskie sklepy, na mocy uchwały rady miejskiej, w niedzielę pracowały krócej. Samorządowcy odwołali jednak tę uchwałę, obawiając się, że negatywnie wpłynie na rozwój miasta. Henryk Dudek, prezes Stowarzyszenia Kupców Polskich (SKP), które zainicjowało wprowadzenie niedzielnego ograniczenia w Radomiu, tłumaczy: – To, że ludzie pracują siedem dni w tygodniu, nie mając czasu na odpoczynek z rodziną, uznajemy za nowoczesną formę pańszczyzny. Dodaje, że gdy prawo wymusi na wszystkich, także na marketach, ograniczenia w prowadzeniu działalności, to również drobni kupcy wreszcie będą mogli skorzystać.
Wiceprezes SKP w Radomiu Jerzy Grosicki mówi, że jeśli nawet nie uda się wprowadzić ograniczenia handlu w Radomiu, to sukcesem będzie już to, że zacznie się rozmawiać na temat prawa sprzedawców do niedzielnego odpoczynku. Jeremi Mordasewicz z PKPP Lewiatan wyliczył, że zakaz handlu w niedzielę wymusi na pracodawcach likwidację około 40 tys. etatów.