Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Pomieszanie z poplątaniem

PiS gra Ukrainą, gra prezydentem

Najdziwniejsze poplątanie jest udziałem prezydenta, który przyjął wiceprezesa PiS Adama Lipińskiego, formalnie przecież poniżej swojego majestatu urzędowego. Takie gesty są zupełnie niepotrzebne.

Wreszcie majestat Prawa i Sprawiedliwości nachylił się do prezydenta RP i łaskawie wiceprezes tej partii odwiedził Bronisława Komorowskiego, by porozmawiać o sytuacji na Ukrainie. W dwóch niejako zastępstwach, zamiast obecności Jarosława Kaczyńskiego na posiedzeniu BBN, które odbyło się kilka dni temu oraz właśnie w imieniu czy raczej zamiast prezesa.

Już wcześniej, w dniu posiedzenia do Pałacu Prezydenckiego próbował dostać się inny delegat PiS, Ryszard Czarnecki, jakoby też reprezentujący samego prezesa i ponoć dysponujący dużą wiedzą o wydarzeniach u naszego wschodniego sąsiada, bo osobiście odwiedził Majdan. Nie został wpuszczony, co natychmiast oratorzy jego partii przedstawili jako „niesłychaną” arogancję prezydenta, jako odmowę prowadzenia dialogu. Równolegle wyjaśniali konsekwentną nieobecność prezesa na kolejnym posiedzeniu RBN tym, że miało ono w zamierzeniu charakter czysto propagandowy i służyło wizerunkowo Bronisławowi Komorowskiemu. A poza tym… RBN nie ma przecież żadnego znaczenia, jest atrapą polityczną i tak dalej.

Tego pomieszania z poplątaniem jest więcej, zwracano na to uwagę. PiS, które w Polsce demonstruje eurosceptycyzm, ustami swojego prezesa na wiecu na Majdanie zachęca Ukraińców do wejścia do Europy. RBN w czasach prezydentury Lecha Kaczyńskiego było na serio, dzisiaj należy do kabaretu. Jarosław Kaczyński nie uznaje prezydenta Komorowskiego, wysyła jednak swojego delegata.

W każdej z tych sytuacji, w każdej tej figurze myślowej widać jedno, ciąg dalszy gry politycznej prowadzonej na użytek nakręcającej się kampanii wyborczej oraz kolejny akt, mający osłabić rządzących, których zresztą obciąża się winą za rozwój sytuacji na Ukrainie, zarzuca się politykę bierności i zaniechań, zaprzepaszczenia wielkiego dorobku prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Adam Lipiński po rozmowie z prezydentem oświadczył, że PiS ma „wielki plan dla Ukrainy”, który – jak można rozumieć – zastąpi jego brak po stronie rządu. Cynizm idzie w parze z hipokryzją, bezczelność z fałszem.

Ale najdziwniejsze poplątanie jest jednak udziałem prezydenta, który jednak przyjął Adama Lipińskiego, formalnie przecież poniżej swojego majestatu urzędowego. Takie gesty są zupełnie niepotrzebne, bo wcale nie przybliżają nas do zakończenia wojny polsko-polskiej, a za chwilę będą wykorzystane przez Jarosława Kaczyńskiego jako kolejne świadectwo słabości i strachu tak Bronisława Komorowskiego, jak przede wszystkim Donalda Tuska.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną