Przyznanie Nagrody im. Gilmore’a, zwanej pianistycznym Noblem, której drugim polskim zdobywcą, po Piotrze Anderszewskim w 2002 r., został właśnie Rafał Blechacz (przypomnijmy przy okazji, że obaj pianiści są też laureatami Paszportów POLITYKI), jest szczególnym zaszczytem. Artysta nieświadomie bowiem uczestniczył w konkursie, o którym wiedziało tylko grono jurorów, przez cztery lata (bo z takimi odstępami przyznawany jest ów honor) śledzące najrozmaitsze pianistyczne występy. Jak podkreśla Daniel Austin, szef Festiwalu Pianistycznego im. Gilmore’a w Kalamazoo (Michigan), ten konkurs nie ma przegranych, ma tylko zwycięzcę. Nie jest to ścisłe, bo przecież obserwowanych jest wielu pianistów, jednak żaden z jurorów nie ujawni ich nazwisk – do tego jest zobowiązany regulaminem. Nagroda i festiwal zostały ustanowione w 1989 r. po śmierci Irvinga S. Gilmore’a, miejscowego biznesmena, filantropa i wielbiciela muzyki fortepianowej, przez fundację jego imienia.