Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Dotacja dla Świątyni Opatrzności Bożej. Dlaczego ta sprawa bulwersuje?

Świątynia Opatrzności Bożej. Świątynia Opatrzności Bożej. Tadeusz Późniak / Polityka
Wywołana przez Jacka Kowalczyka dyskusja wokół gigantycznej dotacji staje się coraz gorętsza. Nic dziwnego. 6 mln zł to dwa razy więcej niż minister kultury dał na wszystkie kolekcje muzealne.

Teoretycznie to pieniądze na Muzeum Jana Pawła II i kardynała Stefana Wyszyńskiego, faktycznie – na budowę Świątyni Opatrzności Bożej. Być może oburzenie na tę decyzję byłoby mniejsze, gdyby nie dotyczyła ona Kościoła katolickiego, tego samego, który zaledwie kilka tygodni temu zmusił resort kultury do zapłaty 5 mln zł za użytkowanie budynku, w którym mieści się poznańska szkoła baletowa, a który zwrócono jednemu z zakonów.

Niezwykła hojność ministra

Być może oburzenie byłoby także mniejsze, gdyby uradowanych wsparciem ministra było więcej. Tymczasem wniosków o dotacje w ramach Programów Ministra złożono ponad dziewięć tysięcy, a dofinansowanie otrzymało ponad 1,8 tys., a więc około 20 proc. Za pozostałymi siedmioma tysiącami stoi potężna rzesza sfrustrowanych wydawców, animatorów kultury, dyrektorów teatrów i filharmonii, szefów muzeów, twórców itd. Być może oburzenie byłoby mniejsze, gdyby nie proporcje. 6 mln zł na Świątynię Opatrzności to trzy razy więcej niż minister dał na całą ochronę zabytków archeologicznych, dwa razy więcej niż na wszystkie kolekcje muzealne i tylko nieco mniej niż przeznaczono na infrastrukturę działających w kraju domów kultury.

NA BLOGU JACKA KOWALCZYKA: Wszystko o sprawie dotacji dla Świątyni Opatrzności Bożej>>

„Gazeta Wyborcza” poprosiła o listę ekspertów, którzy wsparli tę rekordową dotację. I na razie jej nie otrzyma, bo – jak informuje MKiDN – „zgodnie z procedurami dane ekspertów są niejawne do chwili decyzji o zamknięciu danego programu”. Faktycznie, obecnie trwają procedury odwoławcze, ale eksperci nie biorą już w nich udziału, a dodatkowe 36,6 mln zł (w zasadniczym procesie rozdzielono 251 mln) przyznawać już będą urzędnicy ministerialni. W tej sytuacji utajnianie nazwisk ekspertów nie ma żadnego merytorycznego uzasadnienia.

Fasada ekspertów?

Teoretycznie procedura dotacji w ramach Programów Ministra wydaje się maksymalnie zobiektywizowana. Punkty przyznają niezależni eksperci (od 3 do 5 w każdej dziedzinie), a osobno oceniane są wartości merytoryczne projektu, zgodność z celami strategicznymi priorytetu i wartości organizacyjne. W praktyce jednak resort może w dużym stopniu wpływać na ostateczną listę beneficjentów. Przede wszystkim dlatego, że tylko wartości merytoryczne, stanowiące 60 proc. puli punktów, przyznają eksperci. Pozostałe 40 proc. pozostaje w gestii urzędników.

Mało tego. W zarządzeniu „W sprawie wytycznych do programów Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego” na rok 2014 czytamy (par. 10, pkt 2), iż „w uzasadnionych przypadkach” minister może na ekspertów powołać także, a nawet wyłącznie, pracowników ministerstwa, którym kieruje! A i to nie wszystko. Otóż po otrzymaniu list z punktacją i rekomendacjami dofinansowania minister i tak „może wskazać inną kwotę dofinansowania niż wynikająca z rekomendacji lub nie przyznać dofinansowania do wniosku”.

Żądza krwi ekspertów, którzy poparli dotację na Świątynię Opatrzności wydaje się w tej sytuacji przedwczesna. Trzeba poznać szczegóły procesu decyzyjnego, by poznać prawdę. Bo może się na przykład okazać, że za fasadą merytorycznych, eksperckich procedur kryje się jednoosobowa decyzja ministra Zdrojewskiego. Choć nie musi. Czy dowiemy się, jak było naprawdę? Rozdzielono publiczne pieniądze, zatem i ujawnienie kulis tej konkretnej decyzji też nam się należy. I do sprawy na pewno będziemy wracać.

NA BLOGU JANA HARTMANA: Zdrojewski musiał oddać Kościołowi 1/3 swojego funduszu>>

NA BLOGU EDWINA BENDYKA: Minister kultury na straży konstytucji?

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną