Zgoda, zgoda, a Bóg wtedy rękę poda?
Kaczyński i PiS atakują Sikorskiego za mediacje na Ukrainie
Zdarzyło się coś niesłychanego! Jarosław Kaczyński nie zrugał Tuska, że klęczy przed Rosjanami i że w sprawie Ukrainy nic nie robi. W każdym razie nie tyle, ile on by zrobił, bo przecież on zażądałby natychmiastowego zwołania Rady Europejskiej, już dawno zmusił Europę do sankcji, odwołał się do NATO i wszystkich innych organizacji. Kaczyński pochwalił premiera Tuska, że chciał sankcji i powiedział, że premiera popiera! Komentatorzy wpadli w zachwyt. Oto przełom – głosili niektórzy – a przynajmniej jego zapowiedź. Nowy trend, wyraźna przemiana Kaczyńskiego w łagodnego starszego pana z telewizyjnego spotu zachwalającego program swej partii, ten bogaty w bilion, prorodzinny, z powszechnym leczeniem dla każdego. Po prostu cud prawdziwy. Nareszcie opozycja z rządem mówi jednym głosem w ważnej zagranicznej sprawie, co wprawdzie kilka lat temu było sprawą tak oczywistą, że prawie niezauważalną.
Zgoda z rządem skończyła się zresztą dzień później, kiedy Kaczyński otwarcie zaatakował ministra Radosława Sikorskiego za jego ostrzeżenia, bardzo realistyczne zresztą, pod adresem ukraińskiej opozycji.