Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Tancbuda

Pies czyli kot

Jak to jednak pozory mylą. Słuchałem Donalda Tuska, który mówił, że sprawa Ukrainy jest dziś sprawą nas wszystkich, sprawą, która będzie decydowała o przyszłości Europy i o tym, kim jesteśmy. Ma rację, pomyślałem. Niestety, to, co powiedział premier, szybko okazało się… No, nie wiem, plagiatem?

Po prostu Tusk ukradł czyjeś słowa i wygłosił jako swoje – tak przynajmniej twierdzi Mariusz Błaszczak, przewodniczący Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Czyje słowa ukradł? Lecha Kaczyńskiego i PiS. W dodatku za słowami premiera nie idą czyny – dobija Tuska konkretem Błaszczak. I oto znów jesteśmy w domu, czyli w Polsce. Wracamy do starej retoryki PiS: premier nic nie robi. A co mógłby jeszcze zrobić w sprawie Ukrainy? Przedostać się incognito kanałami na Kreml i przegryźć grdykę Putinowi?

Błaszczakowi w ocenie Tuska wtóruje wizjoner polityczny Adam Hofman, który przypomina, jak dwa lata temu mówił, że „ruski człowiek” Janukowycz nie utrzyma proeuropejskiego kursu, a nasz premier dopiero teraz przejrzał na oczy. Mamy też Joachima Brudzińskiego, który w rozmowie z „Rzeczpospolitą” twierdzi, że minister Sikorski podawał tlen Janukowyczowi, historia przyznała rację Lechowi Kaczyńskiemu, a prezydent Komorowski popełnił błąd, nie kontynuując polityki swojego poprzednika. Trzy grosze wtrąca i poseł Stanisław Pięta, nazywając ministra Sikorskiego „moskiewską kukłą” i radząc mu, by jak najszybciej podał się do dymisji. Oczywiście, świetny pomysł. Sikorski poda się do dymisji, a na jego miejsce wejdzie Pięta.

Nie tylko PiS bryluje. Także Polska Razem, czyli europoseł Paweł Kowal. Rzuca błyskotliwy bon mot: Polska wychodzi na głównego świra Europy; walcząc o sankcje przeciwko Rosji, wystawia się na odstrzał, bo z góry było wiadomo, że żadnych sankcji Zachodu nie będzie. Rozumiem, że Kowal obawia się gospodarczego odwetu Rosji wobec Polski. Mimo to nie stanąłbym ramię w ramię z premierem Węgier Orbánem, który oświadczył, że Ukraina to nie jego sprawa, godząc się w ten sposób, by Putin wprowadzał korekty na mapie Europy.

Kolejną ze swojego stałego repertuaru ucieczkę od rzeczywistości proponuje Jarosław Kaczyński: Zajmijmy się odbudowywaniem świadomości Polaków. Świadomości związanej z patriotyzmem i poczuciem narodowego obowiązku, bo nawet najnowocześniejsza armia bez żołnierzy gotowych do poświęceń jest niewiele warta. Europoseł Tadeusz Cymański z Solidarnej Polski stawia sprawę jeszcze prościej – mężczyźni w Polsce nie umieją strzelać, trzeba zatem ich tego nauczyć. Polityk wieszczy: to, co się dzieje na Krymie, wskazuje, że powinniśmy się szykować do wojny z Rosją. Co tam NATO, skoro możemy mieć pospolite ruszenie. Dajmy Polakom do rąk karabiny, trąbki i manierki, podsypmy trochę patriotyzmu i będą gotowi poświęcić się dla ojczyzny. A ja pytam, czy ktoś o tym myśli, że w czasie wojny karabin w ręku trzyma się po to, by zabijać?

Tydzień temu pisałem, że nasze codzienne walenie się po pyskach szybko wróci. Nie przypuszczałem jednak, że stanie się to w ciągu kilku dni. Szybko zmieniło się w błyskawicznie, bo nasze orły w jednej drużynie latać nie potrafią.

Znów nas wciąga prowincjonalna tancbuda, w której każdy gra sobie sam i każdy tańczy solo.

Polityka 11.2014 (2949) z dnia 11.03.2014; Felietony; s. 97
Oryginalny tytuł tekstu: "Tancbuda"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną