Bez niespodzianek
Abp Stanisław Gądecki nowym przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski
Już od początku roku nazwisko abp. Stanisława Gądeckiego krążyło na kościelnej giełdzie i mediach świeckich (kościelne udawały, że to poniżej ich poziomu, i milczały). Pod koniec grudnia 2013 r. w artykule na ten temat wymieniałem Gądeckiego jako kandydata drugiego wyboru. I jako taki ostatecznie został wybrany 12 marca na pięcioletnią kadencję. Po dwu kadencjach abp. Michalika Gądecki może się wydawać czymś ożywczym. Zwłaszcza że nie afiszuje się radiomaryjnie i ma w sobie coś z poznańskiej gospodarności wyrastającej z etosu mieszczańskiego.
Zapamiętam także, że odważył się zdystansować od triumfalnego tonu w relacjach biskupów po wizycie ad limina. Dał do zrozumienia, że Franciszek miał jednak także uwagi krytyczne na temat Kościoła w Polsce. Wcześniej abp Gądecki mówił o objawach kryzysu w tymże Kościele i odcinał się od angażowania się biskupów w politykę.
To wszystko liczę mu na plus. Ale są też plusy ujemne. Gądecki jest częścią centralnej kościelnej biurokracji, wie wiele, niewiele mówi o konkretach interesujących niezależne od Kościoła media. Uważa się go, słusznie, za dość umiarkowanego, ale na tle obecnego episkopatu. W kwestii „ideologii gender” jest mu blisko do abp. Michalika i poseł Kempy.
Wybór zbiega się z pierwszą rocznicą habemus papam. Abp Gądecki raczej nie będzie polskim Franciszkiem, choć będzie się starał. Nie ma jednak Franciszkowej charyzmy ani podobnego wsparcia w Kościele w Polsce, który Franciszka chwali, a działa po staremu.