Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Kwestia deklaracji

Polscy „obserwatorzy” na Krymie

Adam Kępiński (SLD) Adam Kępiński (SLD) adamkepinski.pl / materiały prasowe
Mam inne zdanie niż polski rząd i liderzy mojej własnej partii: tak można odczytać polityczny sens krymskiej wyprawy posła SLD Adama Kępińskiego.

Kiedy Polska uznaje referendum krymskie za sprzeczne z prawem, a polski parlamentarzysta mimo to jedzie na Krym jako obserwator, mamy do czynienia z deklaracją polityczną. Mam inne zdanie niż polski rząd i liderzy mojej własnej partii: tak można odczytać polityczny sens krymskiej wyprawy posła SLD Adama Kępińskiego.

Oczywiście, polski poseł jest wolny i może robić polityczne głupstwa. Znalazł się jeszcze jeden Polak, były poseł Samoobrony, Mateusz Piskorski, który występami w państwowej telewizji rosyjskiej ubogacił putinowską propagandę. Tyle że Samoobrona to dziś polityczne widmo, a SLD ma wciąż realne polityczne znaczenie, a nawet może okazać się języczkiem u wagi po nadchodzących wyborach parlamentarnych. Krymską eskapadę Kępińskiego powinni w tym kontekście zapamiętać i odpowiednio ocenić liderzy SLD.

Krymski turysta polityczny odciął się od przekazu polskich mediów, bo zobaczył, że krymscy Rosjanie idą ochoczo i z własnej woli głosować za przyłączeniem części państwa ukraińskiego do Rosji. Gdyby poseł Kępiński korzystał więcej z mainstreamowych mediów polskich, to by nie musiał się po tę wiedzę wybierać na Krym, a tak się po prostu ośmieszył.

Mamy jednak niestety większe zmartwienia z Krymem i Putinem niż akurat te wypady polskich rusofilów. Antyputinowskie sankcje za aneksję Krymu, ogłoszone przez USA i Unię Europejską, zostały w Polsce niemal wyśmiane, i to między innymi z wysokiego szczebla doradcy prezydenta RP. Profesor Roman Kuźniar nazwał je w TOK FM absurdem, karzącym nie tych, których ukarać za aneksję należy. No tak, ale czy doradca nie feruje sądów za szybko? Przed nami szczyt Rady Europejskiej. Obecne sankcje mogą zostać na nim rozszerzone także na część politycznych mocodawców aneksji Krymu.

Kryzys na tle Ukrainy jest śmiertelnie poważny z punktu widzenia naszej części Europy. Nie da się go jednak rozwiązać inaczej niż politycznie. Rosji putinowskiej nie wymażemy gumką z geopolitycznej mapy świata. Teraz cały wysiłek Zachodu powinien uratować przed wygumkowaniem niepodległej i demokratycznej Ukrainy.

Rozwiązanie polityczne tak poważnego kryzysu w tak zawiłej konstelacji interesów i oczekiwań musi trwać. I zakończy się, czy nam się to podoba, czy nie, kompromisem. Oby jak najmniej niezdrowym.


Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną