Dwie główne partie, Platforma i PiS, przedstawiły właśnie swoje drużyny do Parlamentu Europejskiego i sobotnimi konwencjami zaczęły na dobre kampanię wyborczą. Agresywna polityka Rosji sprawiła, że życie polityczne zdominował temat bezpieczeństwa Polski. W chwilach zagrożenia z reguły zyskują rządzący, ale ostatnie sondażowe zwyżki Platformy można tłumaczyć także tym, że ta partia i jej lider korzystają wreszcie ze swojej jednoznacznie proeuropejskiej doktryny. Dzięki temu Tusk ma teraz gotową polityczną opowieść, kłopotliwą dla ugrupowania Kaczyńskiego. Warto przyjrzeć się nowym narracjom, jakie nadadzą zapewne ton dwumiesięcznej kampanii przed eurowyborami.
Strategia Tuska
Donald Tusk jest po Krymie silniejszy. Na tyle, że zdecydował się spotkać z rodzinami niepełnosprawnych dzieci, w sytuacji moralnie i wizerunkowo bardzo trudnej. Spotkały go tam zresztą afronty, których jeszcze kilka tygodni temu próbowałby zapewne uniknąć. Ale teraz nie unika takich konfrontacji, choć są one ryzykowne.
Udało mu się jednak wreszcie „spieniężyć” swoją mocną pozycję w polityce unijnej, która dotąd nie była doceniana, a premier grzązł w piekle codziennej polskiej polityki. W kraju bywał poniewierany i lekceważony, co budziło zdziwienie w europejskich stolicach. Konflikt rosyjsko-ukraiński ujawnił jednak wyraziście główny motyw zagranicznej polityki rządu Tuska, wcześniej nie tak dobrze widoczny: pod osłoną dość wojowniczej retoryki Tusk ostatecznie ucieka ze wschodu Europy; wczepia się jak może w Zachód, w struktury unijne.
Polska ma być traktowana jak stary kraj zachodni, który na pozaunijną Europę Środkowo-Wschodnią spogląda z pozycji obserwatora, ale nie bezpośredniego uczestnika wydarzeń.