Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Krzyk żurawi

Pies czyli kot

Otworzyłem okno i piękny, donośny krzyk żurawi zagłuszył wreszcie dyskurs politycznych elit.

Przez dziesięć dni miałem gorączkę. Gazet do ręki, przyznaję, nie brałem, telewizor zasłoniłem wielką tekturą z pudła po makaronie i tak sobie leżałem w łóżku sam jak palec. Psy mnie nawet w tej pościeli opuściły, bo dla nich moje 38 z różnymi kreskami to było za ciepło. Pogoda zresztą też nie ziębiła. Marzec nad Wigrami stał się w tym roku jednym wielkim ptasim przylotem – od skowronków zaczynając, a na bocianach i gęsiach kończąc, że o żurawiach nie wspomnę. Dzioby darło to ptasie towarzystwo na bagienku przed oknami, a moje psy na parapetach odszczekiwały się tym z Afryki.

Przyszła sąsiadka: – Zajrzała ja do ciebie, wiem, że chorowaty, ale czy ty widział Stanisławie tego, co zęba z przodu nie ma? – Kto zęba nie ma? – zapytałem. – A ten taki, co mu kiedyś Niemcy pokradli dzieci z lodówki i na folksdojczów wychowali… Ty to nic nie wiesz, co się dzieje. To mówiąc, tekturę od makaronu zdjęła, telewizor włączyła, na taboreciku siadła i patrzy. A tam za szkłem Jarosław Kaczyński o planach swoich mówi, że gdy wygra wybory, to służbę zdrowia zreformuje.

Teresa się ucieszyła: – Widzisz? Ty chory, a ja ci od razu dobry program włączyła. Kaczyński mówił, że prywatne szpitale i przychodnie nie dostaną z publicznych pieniędzy ani złotówki. – Jak to? – zdziwiła się Teresa – przecież każdy lekarz rodzinny ma działalność gospodarczą, czyli też jest chyba prywatny? Kiwnąłem głową, że tak. – No właśnie – ciągnęła sąsiadka – 25 tys. lekarzy ten Kaczyński zwolni? – Weź pieski, Tereniu, i idź na spacer – powiedziałem, bo gadać mi się o tym geniuszu nie chciało. Poszła, a ja oglądałem dalej. Jakiś facet z PiS opowiadał, że u niego w wołomińskim powiecie już 20 szkół ma certyfikaty „Szkoły Przyjaznej Rodzinie”. Przedtem musiały się zobowiązać, że nie będą propagowały treści „szkodliwych dla dzieci, kwestionujących biologiczną oraz kulturową stabilność ról płciowych”. Ucieszyłem się, bo dla mnie bez walki z gender nie ma Polski. Certyfikat jest darmowy – mówił ten z PiS – ale żeby go utrzymać, uczniowie, rodzice i nauczyciele muszą co najmniej trzy razy w roku poddać się płatnym „antygenderowym” szkoleniom. Pewnie można się starać o dofinansowanie z gminy – pomyślałem.

Zmieniłem kanał. W Sejmie protest rodziców niepełnosprawnych dzieci. Chodzi oczywiście o pieniądze – obiecane i niedane. Kręcą się tam liczni politycy z sercami na dłoni. Poseł Mularczyk, znany głównie z próby przegonienia bezdomnego spod domu sąsiada, wytoczył ciężkie armaty: za utrzymanie więźnia państwo płaci 2,5 tys. zł, a wam daje 800. Rozumiem, że poseł radzi, by wypuścić więźniów na zieloną trawkę i niech się sami utrzymują. Adam Szejnfeld z PO pocieszył protestujących, że posłowie mają od nich jeszcze gorzej, bo od 18 lat nie dostali podwyżki. Właściwie mógł ostrzej powiedzieć: posłowie przymierają głodem. Szejnfeld lansował też ostatnio kandydata na europosła Michała Kamińskiego, mówiąc, że przyszedł on do Platformy „z powodów ideowych”. To homofobia i antyfeminizm Kamińskiego mieszczą się w programie PO? Nie wiedziałem.

Tymczasem jak diabeł z pudełka znów objawił się prezes PiS. Był na Śląsku, więc mówił, że Śląsk jest w ruinie. Gdyby był w Szczecinie, to Szczecin byłby w ruinie. Kaczyński obiecał, że gdy wygra wybory (znów nie wyjawił które), podniesie Polskę ze zgliszcz i tak zreformuje sądy, by premiera Tuska rozliczyć za wszystko.

Otworzyłem okno i piękny, donośny krzyk żurawi zagłuszył wreszcie dyskurs politycznych elit.

Polityka 14.2014 (2952) z dnia 01.04.2014; Felietony; s. 97
Oryginalny tytuł tekstu: "Krzyk żurawi"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną