Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Smoleńskie ożywienie

PiS wraca do teorii o zamachu z nowym raportem Macierewicza

Marsz smoleński w Warszawie w trzecią rocznicę katastrofy. Marsz smoleński w Warszawie w trzecią rocznicę katastrofy. Anna Dobrowolska / Polityka
Zbliża się kolejna rocznica smoleńska i PiS nie tylko organizuje tradycyjne już obchody, ale także zapowiada ujawnienie tzw. raportu Macierewicza, w którym powtórzona będzie teza o zamachu.

Ten gruby raport, jak można dowiedzieć się z zapowiedzi, będzie między innymi przedstawiał dowody na rozpadnięcie się salonki prezydenckiej (to nowy wątek diagnostyczny). Sam autor raportu wypowiada się przy okazji o udziale „osób trzecich”, z wyraźną sugestią, że chodzi o Rosjan.

Nic nowego, niemniej owo ożywienie smoleńskie ma swoje powody bieżące. Jest nie tylko odpowiedzią na informacje i wystąpienia tak prokuratury, jak i komisji Laska, które po raz kolejny dezawuują tezę o zamachu, ale ma związek z kampanią wyborczą do europarlamentu. Kryzys krymski spowodował, że wybory te nabrały wyjątkowego znaczenia i że rządzący w Polsce politycy, a już zwłaszcza Donald Tusk i Radosław Sikorski, odegrali i nadal odgrywają znaczącą rolę w szukaniu przez Unię Europejską politycznych odpowiedzi na agresję rosyjską. Sondaże pokazują, że szanse PO w tych wyborach rosną i że PiS nie potrafi narzucić swojej opowieści o stanie rzeczy, co nie zdarzyło się przecież od wielu lat.

Ekipa, którą Jarosław Kaczyński wystawił do tych wyborów, nie jest zachwycająca, jest wręcz słaba, co w czasach normalniejszych i spokojniejszych nie miałoby znaczenia, bo – wiadomo – i tak decyduje tzw. logo partii. Wyborcy w znakomitej części głosują na partię, a nie na kandydatów, więc trochę nieważne, kto znajduje się na listach. A jeśli chodzi o owo logo, o rozpoznawalny wizerunek, to akurat Platforma teraz ma świeże argumenty i to niezwykle przystające do wyborów europarlamentarnych, zbudowane na kryzysie ukraińsko-rosyjskim.

Prawo i Sprawiedliwość na tym polu nie uzyskało niczego, cały czas było w politycznej defensywie, zatem próbuje wrócić do swojego sprawdzonego i wypróbowanego mitu smoleńskiego jako rozpoznawalnego, własnego rysu tożsamościowego. Antoni Macierewicz, po tygodniach trwania gdzieś na zapleczu, został więc zaproszony na proscenium.

Jest tylko mały problem. Otóż Jarosław Kaczyński znalazł się w konflikcie z ojcem Rydzykiem, który nie jest zadowolony z kształtu list wyborczych PiS, na których nie zostali należycie – jak uważa – uhonorowani kandydaci wskazani przez Radio Maryja. Zatem nieoczekiwanie (a właściwie oczekiwanie) „Nasz Dziennik” ojca Rydzyka zanegował tezę o zamachu smoleńskim, nabrał dużego dystansu do tez Macierewicza. Ta dywersja może mieć skutki głębokie, gdyż elektorat Radia Maryja, choć niejako definicyjnie należy do żelaznego elektoratu PiS, to żyje i zachowuje się wedle prawideł regulowanych w Toruniu, a nie na Nowogrodzkiej w Warszawie.

To może mieć statystycznie małe znaczenie, ale w efekcie politycznym ogromne, bo może zadecydować o tym, że to PO wygra walkę z PiS, o włos powiedzmy, ale jednak. I cała opowieść o nieuchronnym zwycięstwie Jarosława Kaczyńskiego, w tych i w następnych wyborach, po raz kolejny wykopyrtnie się widowiskowo.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną