Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Pribałtycki Zakład Ubezpieczeń

PZU właśnie podpisał umowę na przejęcie największego ubezpieczyciela na Litwie – Lietuvos Draudimas AB (ma 30 proc. tamtejszego rynku), a także łotewskiego AAS Balta (24 proc. rynku) oraz estońskiego Codan Forsikring A/S (8 proc.). Transakcja zostanie sfinalizowana, jeśli zgodzą się na nią miejscowe odpowiedniki naszej Komisji Nadzoru Finansowego. Suma 369 mln euro jest poważna, ale nasz narodowy ubezpieczyciel chciałby na przejęcia w innych krajach wydać nawet 10 mld zł. Bo w Polsce już jest mu za ciasno.

Ten inwestycyjny przymus może jednak skłaniać do zakupów pochopnych, które – ze względów politycznych – mogą okazać się nieudane. Do wątpliwości skłaniają złe doświadczenia, jakie z wcześniejszą i większą inwestycją na Litwie ma PKN Orlen, od kilku lat właściciel rafinerii Możejki, za którą zapłacił aż 4 mld dol. Najpierw swoje niezadowolenie okazali Rosjanie, odcinając Możejki od rury, którą do tej pory płynęła tam rosyjska ropa. Potem polskiemu inwestorowi mocno się dali w kość także Litwini. Napięte stosunki między Polską a Litwą odbiły się na relacjach gospodarczych. Okazały się ważniejsze niż to, że jesteśmy razem w Unii. Sąsiedzi za transportowanie ropy koleją każą sobie słono płacić. Cena z pewnością jest bardziej polityczna niż rynkowa. Ostatnio Litwini zaczęli z nami rozmowy na temat unormowania skomplikowanych relacji finansowych i wygląda na to, że sytuacja może się poprawić. Efekt Putina?

PZU powtórki z kłopotów z Litwinami jednak się nie spodziewa, choć będzie zależeć zarówno od litewskiego regulatora, jak i tamtejszego banku centralnego. Ubezpieczyciel uważa jednak, że ma z nimi dobre stosunki. Na Litwie już od 9 lat funkcjonuje spółka-córka PZU. Radzi sobie nieźle.

Polityka 17.2014 (2955) z dnia 21.04.2014; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 6
Reklama