Ale nie ma się co dziwić, skoro nawet tylko połowa posłów panów Palikota i Millera zagłosowała przeciw, co odczytuję jako odcięcie się od nich w kwestii uchwały. Moim zdaniem byłoby lepiej, gdyby sejm w ogóle powściągnął sam siebie i przyłączył się do fetowania kanonizacji na zasadzie indywidualnej, prywatnej czy klubowej, a nie in gremio.
Ale skoro poszedł już ścieżką konwencjonalnej uchwały okolicznościowej, to należało dołożyć starań, aby nie doszło z tej okazji do żenującego – w kontekście zasług Karola Wojtyły jako przywódcy narodowego – przegadywania się posłów, jak tych zasług nie uczcić.
Przyjmowanie tej akurat uchwały w trybie głosowania, a nie przez aklamację, przejdzie do parlamentarnych annałów raczej niechlubnie. A może i do kroniki dokumentującej wykorzystywanie Jana Pawła II w politycznej wojnie polsko-polskiej.
Święci uchwał nie potrzebują. Potrzebują dowodów, że żywi biorą z nich przykład, także w polityce, jeśli odwołują się do świętych.