Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Terapia dla seryjnego zabójcy

Trynkiewicz jednak trafi do zamkniętego ośrodka

Ośrodek Psychiatrii Sądowej w Gostyninie Ośrodek Psychiatrii Sądowej w Gostyninie Forum
Sąd Apelacyjny w Rzeszowie prawomocnie zdecydował, że Mariusz Trynkiewicz trafi bezterminowo do zamkniętego ośrodka w Gostyninie, bo nadal stwarza zagrożenie.

Budząca kontrowersje tzw. ustawa o bestiach (o izolacji osób niebezpiecznych) w przypadku Trynkiewicza znalazła praktyczne zastosowanie. 26 lat temu zamordował czterech 11–13 letnich chłopców. Został skazany na śmierć, ale objęła go amnestia z grudnia 1989 r. Nie było wówczas kary dożywotniego więzienia, dlatego automatycznie zamieniono mu wyrok na 25 lat pozbawienia wolności.

Kiedy Trynkiewiczowi zbliżał się termin zakończenia kary, minister sprawiedliwości pod wpływem mediów (m. in. artykułów w „Polityce”) ogłosił projekt ustawy, na mocy której najgroźniejsi przestępcy mogą po zakończeniu orzeczonej kary trafiać do psychiatrycznych ośrodków terapeutycznych. Decyzję o ich izolacji podejmują sądy na podstawie opinii biegłych. Pobyt w ośrodku jest bezterminowy, ale co pół roku na wniosek izolowanych sąd będzie ponownie oceniał, czy nadal istnieją przyczyny dla stosowania przymusowej terapii. Inaczej mówiąc, czy niebezpieczni nadal są niebezpieczni.

O tym, czy Mariusz Trynkiewicz nadal może zabijać dzieci, nie wie nawet on sam. Mózg seryjnego zabójcy działa na zasadzie uśpionego agenta. Przez całe lata może funkcjonować jak mózg zdrowego człowieka, aby nagle pod wpływem nieznanego impulsu wysłać sygnał, który spowoduje kolejną zbrodnię. Można, rzecz jasna, oburzać się na ustawę o bestiach i nie bez racji przewidywać, że może być wykorzystywana do separacji osób niewygodnych, ale w przypadku osobników takich jak Trynkiewicz nowe rozwiązanie prawne skutecznie zapewni ochronę społeczeństwu. Rzecz w tym, że ustawa w gruncie rzeczy dotyczy zaledwie kilku osób, które były skazane w okresie, kiedy nie wykonywano kary śmierci, a w kodeksie nie było jeszcze możliwości stosowania dożywotniej izolacji. Na razie przepis obowiązuje, ale ostatecznie wszystko zależy od rozstrzygnięcia Trybunału Konstytucyjnego, do którego ustawę skierował prezydent.

Jeżeli TK uzna ustawę za niezgodną z konstytucją, Trynkiewicz jednak wyjdzie na wolność. Na razie za kilka dni trafi do Gostynina i tam będzie oczekiwał na dalszy bieg wydarzeń. Z decyzją sądu bez wątpienia się nie zgadza, chce być wolnym człowiekiem, bo przecież swoją karę już odsiedział. Otóż nie odsiedział, bo na 25 lat nie został skazany, ale skorzystał z luki prawnej. Wyrok zamieniono mu w sposób automatyczny. Sąd, który ważył jego winy, orzekając czterokrotny wyrok śmierci, dodatkowo uznał, że ten człowiek nigdy nie powinien wrócić do społeczeństwa. Nie tylko dlatego, że jest niebezpieczny, ale też dlatego, że czyny jakie popełnił, nie zasługują na inną karę. Z powodu obowiązującego wówczas moratorium ocalił swoje życie, z powodu nieprzemyślanej amnestii uniknął dożywotniego więzienia.

Można powiedzieć, że skoro wtedy wygrał, to dzisiaj też nie powinien mieć poczucia klęski. Zabił cztery razy, a sam wciąż żyje i ma się jak na te okoliczności całkiem nieźle. Orzeczona izolacja ma nie tylko chronić bezpieczeństwo innych, ale i jego samego przed zagrożeniem, które wciąż tkwi – jak uważają specjaliści – w jego mózgu.

W połowie maja nakładem wydawnictwa "Media obok" ukaże się książka Piotra Pytlakowskiego "Trynkiewicz i inni", zawierająca rozmowy ze skazanymi, którym karę śmierci zamieniono na 25 lat więzienia.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną