Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Kiełbasa wyborcza

Conchita Wurst Conchita Wurst Milenko Badzic/Action Press / EAST NEWS

Austriacka drag queen, która wygrała tegoroczną Eurowizję Conchita Wurst (Kiełbasa) nie ma prawdopodobnie pojęcia, że stała się właśnie w Polsce elementem kampanii wyborczej. Adam Hofman z PiS zobaczył w jej oczach oczy Tuska i przestrzega, że jeśli będziemy szli drogą takiej Europy, to skończy się to panem w sukni albo panią z brodą. Jednym słowem: głosując na Tuska, głosujesz na Conchitę Wurst. Jacek Kurski odebrał ją jako przejaw kulturowej agresji, a Jacek Sasin przekonywał, że głosowanie jury miało przyspieszyć ofensywę genderową w Europie. Jarosław Kaczyński przestrzega, że takie wydarzenia, jak zwycięstwo Kiełbasy, niczego dobrego Europie nie przyniosą. Zawrzało na prawicowych portalach, które apelują, by nie dać się szantażować babie z brodą i postawić tamę eurodziwactwu. Na szczęście, można tam przeczytać, Europa pokazała prawdziwą twarz dwa tygodnie przed wyborami i teraz wiadomo, na kogo głosować, aby babie z brodą dać odpór. Ogłoszono wręcz cywilizacyjną wojnę. Prawicowi komentatorzy nie mogli się jednak do końca zdecydować, czy transwestyta z Austrii wygrał z powodu poprawności politycznej jurorów i publiczności, czy dlatego, że baby z brodą obwożone po jarmarkach zawsze budziły aplauz gawiedzi.

W tle jest jeszcze jeden kontekst – Wurst wygrał z seksapilem słowiańskich dziewcząt. Zdeklasował obfite biusty rozbujane nad tarą do prania i maselnicą; takie swojskie, nasze, normalne. Duet Donatan i Cleo z piosenką „We are Slavic”, czyli „My Słowianie”, faktycznie nie wzbudził entuzjazmu w zachodnich jurorach. Jego występ niemieckie media określiły jako softporno, a tytuł piosenki przerobiły na „Slave girls”, czyli niewolnice.

Polityka 20.2014 (2958) z dnia 13.05.2014; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 6
Reklama