Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Wyborcze zoo

Rzeczy z reguły wyglądają inaczej z zewnątrz i od środka. Inaczej to nie znaczy zaraz, że od frontu jest g… prawda, od środka „tyż prawda”, a może dopiero od podwórza to jest prawda najprawdziwsza i święta. Trzeba umieć to wszystko jakoś połączyć. A najpierw dokładnie obejrzeć. I właśnie oglądam sobie pierwsze komnaty wielkiego gmachu polityki, znanego mi wcześniej tylko z ulicy, i już nadziwić się nie mogę.

Co to jest? Spółdzielnia produkcji telewizyjnej? Narodowy System Obsady Stanowisk? A może walki kogutów w stodole? W czasie wyborów chyba jednak najbardziej polityka przypomina zoo w porze karmienia. Stworzenia wszelkiego płazu, małpki i uchatki, żółwie i hipopotamy walą jedno przez drugie, kwicząc, kołysząc się i pyski rozdziawiając ku karmicielowi. A ten skąpo daje, żeby zwierzaki nie zgnuśniały i lepiej się starały. Gdy już się nażrą, jeden więcej, drugi mniej lub zgoła wcale, natychmiast się rozłażą i wracają na swoje legowiska jak gdyby nigdy nic. Do następnych wyborów.

Podstawową emocją kampanii wyborczej jest nadzieja. W ogromnej większości przypadków nadzieja próżna i kompletnie nieracjonalna. Nadzieja na to, że z mojej listy wejdzie nie tylko jedynka. Albo że jedynkę uda mi się jakimś cudem przeskoczyć. Albo (w wyborach do Parlamentu Europejskiego), że koledze z sąsiedniego okręgu gorzej pójdzie i mandat przywędruje do mnie. Złe, wredne nadzieje, przymuszające do nielojalności, a nawet zwalczania kolegów z własnego ugrupowania. Niemoralny system, który z każdego czyni głodnego wilka, polującego w watasze, lecz zdolnego myśleć wyłącznie o swoim własnym pustym żołądku.

Polityka 24.2014 (2962) z dnia 10.06.2014; Felietony; s. 96
Reklama