Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Kogo mi szkoda

Pies czyli kot

Szkoda mi nas wszystkich, że musimy, chcąc nie chcąc, tkwić unurzani w małości i głupocie jałowych dysput, wzajemnych pretensji i demonstracyjnego obrażania się na wszystko.

Tych niekończących się kłótni, kto ma rację, choć przecież widzimy, że nikt jej nie ma. Smrodek podsłuchowej afery nie jest wcale przelotny. A nowe smrodki spadają na nasze miasta i wioski pełnymi szuflami.

Szkoda mi nas, że musimy znosić wypowiedzi wiceministra sprawiedliwości Królikowskiego, który w radiowym wywiadzie mówił całkiem jawnie, że w Polsce nie ma prawa do aborcji, jest jedynie zniesienie jej karalności w pewnych przypadkach. Co to znaczy? To znaczy, że w przekonaniu ministra nie istnieje ustawa o ochronie płodu ludzkiego, dająca kobiecie w szczególnych przypadkach prawo do przerwania ciąży. I jest to zabieg refundowany przez NFZ. Wiceminister Królikowski, broniąc dyrektora warszawskiego szpitala Bogdana Chazana, uznał, że pacjentka, która zgłosiła się do niego z ciężko uszkodzonym płodem, dokonała prymitywnej prowokacji. Musiała przecież wiedzieć, że w tym szpitalu aborcji się nie dokonuje w żadnym przypadku, bo dyrektor podpisał klauzulę sumienia obowiązującą cały zespół. Jak to musiała? Wiedziała, że wchodzi do szpitala utrzymywanego przez NFZ. Kiedy wsiadam do tramwaju, nie pytam motorniczego o jego stosunek do religii, bo wiem, że z powodu klauzuli sumienia nie ominie przystanku przy ulicy Tadeusza Boya-Żeleńskiego, autora „Piekła kobiet”. Choć kto wie, może po moim felietonie przystanek ten zostanie skasowany.

Minister bez żadnych wątpliwości stwierdził też, że deformacja płodu u kobiety została spowodowana zastosowaniem „procedury” in vitro. Jak wiadomo, in vitro w Polsce dofinansowuje rząd, z wypowiedzi Królikowskiego łatwo więc wywnioskować, że to rząd (który w końcu sam reprezentuje) de facto ponosi odpowiedzialność za patologie ciąży.

Polityka 27.2014 (2965) z dnia 01.07.2014; Felietony; s. 97
Oryginalny tytuł tekstu: "Kogo mi szkoda"
Reklama