Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Prezydent Komorowski: Rostowski to zły kandydat na szefa MSZ, Sikorski powinien zostać

Kancelaria Prezydenta RP
O zaletach Ewy Kopacz i wadach Jacka Rostowskiego, o „paskudnych plotkach” na temat relacji z Radosławem Sikorskim oraz o konflikcie na Ukrainie – mówił prezydent Bronisław Komorowski w rozmowie z Janiną Paradowską w Radiu TOK FM.

Janina Paradowska: – Jesteśmy świadkami odejścia, po siedmiu latach rządów, premiera Donalda Tuska. Czy ma pan poczucie, że to jest jakiś szczególnie ważny moment, czy raczej dokonuje się normalna zmiana rządu?
Bronisław Komorowski: – To jest sytuacja nietypowa, której nawet nie przewidziała konstytucja. Zakładała ona, że formowanie nowego rządu jest efektem upadku poprzedniego, nieuchwalenia budżetu, upadku koalicji lub jakiejś katastrofy, a nie objęcia ważnej funkcji przez premiera. To rodzi pewne skutki, a także kłopoty. Ta sytuacja wymaga daleko idącej powściągliwości, aby można było łączyć satysfakcję z objęcia bardzo ważnej funkcji przez Polaka z procedurą wyłaniania nowego rządu.

Czy ten proces jest kłopotliwy?
Jest na pewno zaskakujący dla rządu i dla zaplecza tego rządu. Zobaczymy, jaki będzie finał.

O sposobie wyłaniania premiera

Jesteśmy świadkami różnych spekulacji. Pierwszą sprawą była powściągliwość pana wobec kandydatury Ewy Kopacz na stanowisko premiera?
Konstytucja zakłada, że w sytuacji upadku rządu, którego tu nie było, pierwszy krok należy do prezydenta. Życie to zakwestionowało, bo prezydent znalazł się w sytuacji, w której ta sama koalicja w Sejmie zaproponowała konkretną kandydaturę. Prezydent może podchodzić do niej z życzliwością i dobrą wolą, mógłby też przeszkadzać. Ja mam taką naturę, że zakładam, że prezydent nie jest od przeszkadzania rządowi, jest od stabilizowania sytuacji, nawet wtedy, kiedy trzeba powściągać własne ambicje. Ale to nie może być na zasadzie hop-siup, tylko po wyczerpaniu wszystkich procedur przewidzianych konstytucją.

Czyli chodzi o procedury, a nie o coś osobistego?
Prezydent, który chciałby się kierować jakimikolwiek osobistymi emocjami, nie służyłby stabilizacji, wręcz odwrotnie. Prezydent powinien starać się wydobywać z każdej sytuacji to, co może być szansą dla Polski, a szansą dla Polski jest utrzymanie stabilizacji. Im bardziej stabilna władza, tym lepiej dla Polski, również ze względu na opinie o Polsce na zewnątrz, szczególnie w sytuacji, kiedy poza granicami jest tak niespokojnie.

Sikorski powinien zostać

Czy potrzebna nam jest stabilność na stanowisku ministra sprawa zagranicznych? To właśnie Radosława Sikorskiego dotyczy najwięcej spekulacji.
To bardzo źle. Z punktu widzenia prezydenta, który jest zwierzchnikiem sił zbrojnych i aktywnym kreatorem i uczestnikiem polityki zagranicznej, stabilność w tym obszarze jest niesłychanie ważna. Wszelkie spekulacje, wszelkie gwałtowne ruchy w tym obszarze są nacechowane szczególnym ryzykiem. Jestem szczególnie zainteresowany, żeby te resorty były stabilne i nie podlegały koniecznym, jak rozumiem, zmianom, które są efektem zaskakującego sukcesu premiera Donalda Tuska w instytucjach europejskich. Ale też muszę jednak przyjmować do wiadomości, że są jakieś partyjne układy, decyzje osobiste, całościowa gra, więc ze zrozumieniem odnoszę się do pewnych zmian, o których się mówi. Sam nie oczekuję i nie dążę do zmian w tych resortach.

A wielu spekuluje, że pan lubi ministra obrony, a nie lubi ministra spraw zagranicznych.
Wystąpiłem z ministrem Radosławem Sikorskim w Newport i powiedziałem publicznie, że to paskudne plotki. Współpracowałem z ministrem Sikorskim przez cztery lata i nie widzę żadnego powodu, żeby zmieniać coś w istniejącej sytuacji. A jeśli już musi następować zmiana ze względu na kalkulacje partyjne, jestem zainteresowany, żeby zmiana była bezpieczna. Nie może tam się pojawić osoba bez doświadczenia w zakresie polityki zagranicznej. Na to się nie będę zgadzał, będę przestrzegał i będę o tym mówił. Ale jestem absolutnie pewien, że przyszła pani premier myśli dokładnie tak samo i jej propozycje będą uwzględniały moje oczekiwania i potrzeby państwa.

Rostowski nie ma doświadczenia

Czyli Jacek Rostowski nie jest dobrym kandydatem?
Jacek Rostowski nie ma doświadczenia dyplomatycznego czy w zakresie kierowania polityką zagraniczną. Jest na pewno fachowcem w różnych obszarach, ale jeżeli przymierzać go do resortu, warto jego osobę zagospodarować w inny sposób. Ostatni rok przed wyborami, rok niebezpieczny, stawiający kwestie polityki bezpieczeństwa, nie da szansy na spokojne uczenie się rzemiosła dyplomatycznego i kierowania polityką zagraniczną.

Jaki powinien być marszałek Sejmu?

Są takie pogłoski, że Radosław Sikorski obejmie stanowisko marszałka Sejmu, co wielu wydaje się decyzją kontrowersyjną. Jakich cech oczekiwałby Pan od marszałka Sejmu?
To jest problem bardzo ważny. Jest kategoria polityków, którzy bardzo umiejętnie dostosowują się do wymogów stanowiska, które im przypada w ramach odpowiedzialności za Polskę. Ja głęboko wierzę, że wielu ludzi, którzy czują odpowiedzialność na plecach, muszą znaleźć cechy, które im pozwolą to stanowisko dobrze sprawować. Bardzo przydatna na tym stanowisku jest umiejętność komunikowania się z politycznymi konkurentami. Marszałek to nie jest tylko ten pan, który uspokaja salę. Tego nie widać na posiedzeniu Sejmu, że na przykład w czasie zablokowania prac parlamentu decyduje to, czy potrafi się w ciągu trzech minut znaleźć rozwiązanie. Te decyzje zapadają w tak zwanym ciemnym gabinecie, na tyłach sali posiedzeń. Główne przesłanie jest takie, że marszałkiem trzeba przede wszystkim chcieć być. Jeśli się już chce, to trzeba z siebie wydobyć cechy przydatne do uspokajania, a nie konfliktowania.

Nie jestem patronem Ewy Kopacz

Ten rząd musi sobie ustawić jakieś priorytety. Czego Pan oczekuje od rządu Ewy Kopacz?
Trzeba jedną rzecz powiedzieć jasno: pani premier Ewa Kopacz ma w sobie pokłady cech i umiejętności, które wydobyte na wierzch mogą być decydujące o powodzeniu misji nie tylko tworzenia rządu, ale rządzenia Polską przez trudny okres trzech kampanii wyborczych i okres trudny z punktu widzenia sytuacji zewnętrznej. Cechą niezbędną jest, po pierwsze, powiedzenie sobie wprost i wszystkim innym: „wiem, że jestem bytem absolutnie autonomicznym politycznie”. Nie ma możliwości, by ktoś nad rządem sprawował patronat. A prasa chce, bym patronował, co jest ustrojowo nonsensem, albo żeby ktoś kierował rządem z tylnego fotela. To jest niebezpieczne i zabija szansę na samym początku. Życzę pani Ewie Kopacz, aby zaznaczyła, że zdaje sobie sprawę z tej pełnej autonomiczności, że jest gotowa do wzięcia pełnej odpowiedzialności.

Ja starałem się to zawsze podkreślać, że okolicznością pomagającą nie są jakieś pokłady przyjaźni, która zamienia się w szorstką przyjaźń, czy miłości politycznej. Źródłem pomocy jest świadomość wspólnoty celu i drogi. Każdy premier może je wskazywać, oczekując, że inni w imię tej wspólnoty nie będą szkodzić, ale pomagać w przeprowadzaniu trudnych decyzji.

O bezpieczeństwie Polski i o Ukrainie

Jarosław Kaczyński mówi: zwiększmy armię. Inni uważają, że powinniśmy wrócić do poboru. Czy sytuacja jest tak trudna, że musimy sięgać po środki nadzwyczajne?
Podniesiemy symbolicznie wydatki na obronność i nikt tej decyzji nie oprotestował. Jeśli chcemy w sposób efektywny korzystać z tego ogromnego źródła naszego poczucia bezpieczeństwa, jakim jest NATO, to musimy do tego sojuszu trochę więcej wnosić. Jeśli oczekujemy, że ktoś będzie bronił naszego terytorium, to my też musimy być gotowi do obrony ich terytorium. Nie należy histeryzować, bo to pozwala wygrać potencjalnemu agresorowi. Chodzi o to, aby cały sojusz prezentował postawę: „my się was nie boimy i bez szaleństwa, ale dajemy wam sygnał, że wzrasta poziom finansowania naszych nowoczesnych systemów obronnych i będziemy dalej od was lepsi. Weźcie to pod uwagę”.

Jak Pan ocenia plan prezydenta Poroszenki, który mówi o odpuszczeniu separatystom?
Nie należy ustawać w dążeniu do wspierania prozachodniej orientacji na Ukrainie, bo to jest też kwesta naszego bezpieczeństwa. Nie powinniśmy wyręczać Ukrainy i jej władz z wyznaczania pewnej granicy. Nie tylko tej w relacjach z Rosją, ale też determinacji w obronie własnego terytorium. Nie powinniśmy wchodzić między siły polityczne na Ukrainie. Powinniśmy dzisiaj, w obecnej sytuacji, którą niektórzy nazywają kapitulacją, pomóc Ukrainie w reformowaniu kraju. Naszą polską specjalnością powinno być przekazanie doświadczeń w zakresie reformy decentralizacyjnej i samorządności oraz zwalczaniu korupcji. 

Wysłuchaj całej rozmowy Janiny Paradowskiej z Prezydentem Bronisławem Komorowskim w TOK FM.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną