Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Słowa i dywizje

Szef NATO w Warszawie

Jens Stoltenberg spotkał się m.in. z premier Ewą Kopacz. Jens Stoltenberg spotkał się m.in. z premier Ewą Kopacz. KPRM / Flickr CC by 2.0
Symboli nie należy lekceważyć, ale przydałby się jakiś prosty i zrozumiały kalendarz działań Sojuszu.

Nowy sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg złożył wizytę w Warszawie, gdzie rozmawiał z najwyższymi przedstawicielami naszego kraju. Taka wizyta ma wartość symboliczną: Polska – ze względu na wojnę na Ukrainie – zrobiła się krajem dla Sojuszu flankowym i NATO upewnia nas, że w razie agresji wypełni swoje zobowiązania obronne. Symboli nie należy lekceważyć.

W sprawie naszej sytuacji obronnej opinia publiczna otrzymuje jednak niejasne, często sprzeczne sygnały. Po pierwsze, eksperci zwracali nam uwagę, że przewaga militarna Sojuszu nad Rosją – bo jej zachowań się boimy – jest ogromna i że nie ma się czego bać. Ale jednak Radosław Sikorski, przed szczytem NATO w Walii, powiedział, że w Polsce przydałyby się dwie ciężkie brygady sojusznicze na miejscu. Ocenił słusznie – czy nie? Bo sojusznicy nie zamierzają ich wysłać. Prawdopodobnie przydałyby się, ale okazuje się, że nie byłoby gdzie ich zakwaterować. Ucieszyliśmy się, że powstaną nowe siły szybkiego reagowania, spearhead, czyli szpica, ale na razie nie ma na miejscu magazynów na broń i sprzęt. Słowem: oczekujemy wsparcia, ale nie mamy infrastruktury potrzebnej dla jego otrzymania.

Zapowiadamy, że zwiększymy wydatki na obronność do 2 proc. PKB, co sekretarz generalny ocenia jako dobry przykład dla innych. Ale słyszymy też, że przeznaczonych dotąd mniejszych pieniędzy nasze wojsko nie potrafiło wydać. Wierzymy, że samoloty i ciężka broń ma rozstrzygający charakter, tymczasem poznaliśmy inną wojnę, hybrydową – gdzie przeciwnik działa niestandardowo i w której wielką rolę odgrywa propaganda. A na starcie propagandowe NATO jest słabo przygotowane.

Trzeba zwrócić uwagę, że wszystko, co mówią Stoltenberg i nasi dostojnicy, sformułowane jest w czasie przyszłym i niedokonanym. Ministrowie obrony krajów NATO dopiero w lutym 2015 r. podejmą konkretniejsze decyzje co do składu i charakteru szpicy. Tzw. plany ewentualnościowe NATO, czyli plany obrony konkretnych terytoriów na wypadek agresji, należy ukonkretnić. Bazę w Szczecinie, która ma być głównym punktem „planu działań na rzecz gotowości” NATO w naszym regionie, trzeba znacznie rozbudować.

Jasne, że konkrety militarne nie mogą być dokładnie przekazywane opinii publicznej, ale przydałby się jakiś prosty i zrozumiały kalendarz działań Sojuszu. Inaczej utoniemy w powodzi podniosłych słów o solidarności.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną