Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Kredyt się wyczerpał

Radek Sikorski strzela samobója, ale też strzela dookoła

Radosław Sikorski Radosław Sikorski Ministerstwo Spraw Zagranicznych / Flickr CC by 2.0
Radosław Sikorski, człowiek bardzo uzdolniony politycznie, materiał – jak się wydawało – na prawdziwego męża stanu, wskazywany w wielu rankingach na tego, któremu Polacy ufają, popełnił dramatycznie efektowne samobójstwo polityczne.

W niepojęty sposób z własnej woli zaczął pleść duby smalone o rzekomej rozmowie Putina z Tuskiem, podczas której przywódca Rosji jakoby zaproponował Polsce rozbiór Ukrainy.

Wszyscy zamarli ze zdumienia i natychmiast zaczęli dopytywać się kiedy, gdzie i o co chodzi, co z tą wiedzą polscy politycy zrobili i czy w ogóle cokolwiek zrobili, bo na pewno opinii publicznej nic nie powiedzieli. Nie brakowało przypuszczeń, budowanych na realnych przesłankach, że rzeczywiście cytowane słowa Putina mogły paść, że wpisują się w politykę i propagandę antyukraińską Rosji, która nasila się od wielu lat, by wreszcie osiągnąć wymiar i scenariusz dzisiejszy.

Ewidentnie w stuporze znaleźli się koledzy partyjni Radka Sikorskiego, a już przede wszystkim Donald Tusk i Ewa Kopacz. Zwłaszcza jednak były premier, a dzisiaj prezydent Europy, który nic głośno nie mówi, ale podobno zagotował się. Bo nie miał żadnego dobrego wyjścia. Jeśli Sikorski powiedział prawdę, to... lepiej nie mówić. Jeśli jednak minął się z prawdą, to... Jak to w starym dowcipie: patrzcie, z kim ja musiałem pracować.

Nazajutrz, czyli dzisiaj, Radek Sikorski, w stylu zresztą niezręcznym i obcesowym, choćby wobec dziennikarzy, próbował wycofywać się na raty ze swoich słów, by w końcu przyznać, że wszystko mu się pomyliło, że takiego spotkania nie było. Co oznacza, że nie było też przywołanych słów. To wycofywanie się, spuentowane przeprosinami, było zapewne wymuszone przez ostre słowa Ewy Kopacz, która zbeształa marszałka Sejmu. Można przyjąć, że zrobiła to nie jako premier (nie ma do tego żadnych prerogatyw konstytucyjnych), ale jako pierwsza wiceprzewodnicząca Platformy, choć Sikorski też pełni taką funkcję.

Tak czy inaczej, powtórzę, to jest niepojęte, że coś takiego, taki skandal mógł sprokurować poważny polityk, formalnie osoba numer dwa w Polsce, kandydat przyszłościowy do odgrywania roli przywódczej, partyjnej i państwowej. Można co prawda przypominać inne, rozrzucone po ostatnich dwudziestu latach ryzykowane popisy retoryczne Radka Sikorskiego, swawolne wpisy internetowe, dość felietonowate uprawianie polityki. To obciążało hipotekę ministra spraw zagranicznych, choć jakoś zawsze udawało się nie zapłacić tych rachunków, wziąć kolejny kredyt. Teraz chętnych do podpisania weksli jest niewielu, może nawet nie ma nikogo.

Sprawa może nawet została zamknięta, taką dewizę przyjęła Platforma Obywatelska. Ale sprawa Radka Sikorskiego dopiero się zaczęła.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną