Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Black Hawk nie doleci?

Śmigłowiec S70i Black Hawk, przyrodni brat słynnego Black Hawka. Śmigłowiec S70i Black Hawk, przyrodni brat słynnego Black Hawka. Bartosz Krupa / EAST NEWS

Przy dużych pieniądzach nie może zabraknąć dużych emocji. Tym razem dostarczyli ich Amerykanie ubiegający się o wart ok. 10 mld zł kontrakt na 70 śmigłowców dla polskiej armii. Trudno powiedzieć, czy rzeczywiście się ubiegają, bo od kilkunastu dni amerykański właściciel zakładów w Mielcu, firma Sikorsky, podgrzewa opinię publiczną informacjami, że oferty jednak nie złoży. I pewnie nie wywołałoby to aż takiego zamieszania, gdyby nie dodawał, że ewentualnie zmieni zdanie, jeśli Ministerstwo Obrony Narodowej skoryguje wymagania przetargowe i zapisy kontraktu. Czy mieści się to jeszcze w kategoriach dialogu producenta z zamawiającym, czy już zakrawa na bezczelność? Sądząc po odpowiedzi MON, raczej to drugie: „Pragniemy zauważyć, że to zamawiający, czyli Ministerstwo Obrony Narodowej, określa to, czego potrzebują Siły Zbrojne, a nie oferenci wskazują, co mają do sprzedania”.

Mielecki zakład to jeden z największych eksporterów sprzętu wojskowego w Polsce. Siedem lat temu Amerykanie kupili zakład, który był w fatalnej kondycji, i przez ten czas mozolnie stawiali go na nogi: według danych z Mielca wpompowali w fabrykę 150 mln dol. i zatrudnili dodatkowych 800 pracowników. Od podstaw stworzyli linię produkcyjną śmigłowca S70i Black Hawk, przyrodniego brata słynnego Black Hawka. I bardzo aktywnie promowali tę maszynę w przetargu na helikopter wielozadaniowy dla polskiej armii. Promowali skutecznie, bo w branży mówiono, że polska armia przygotowuje się do ogłoszenia przetargu na Black Hawka.

Sytuacja diametralnie zmieniła się w maju tego roku, kiedy MON przekazał trzem oferentom szczegóły swoich wymagań.

Polityka 45.2014 (2983) z dnia 04.11.2014; Ludzie i wydarzenia. Kraj; s. 6
Reklama