Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Sejm na pomadryckim kacu

Koniec z delegacjami samochodowymi posłów „nie wiadomo dokąd”

Jacek Marczewski / Agencja Gazeta
Cały pakiet propozycji, które mają wyeliminować nieuzasadnione – bardziej zabawowe niż merytoryczne – wyjazdy posłów, przedstawił marszałek Sejmu Radosław Sikorski w porozumieniu z Konwentem Seniorów. Większość sensownych, ale dwie z nich budzą wątpliwości.

Po madryckiej eskapadzie Adama Hofmana i jego dwóch kolegów z PiS kontrola wszystkich wyjazdów posłów w tej kadencji stała się nieuchronna. To minimalne zaspokojenie oczekiwań opinii publicznej, choć zapewne ucierpią i ci, którzy wyjeżdżali na kursy językowe czy na obrady różnych międzyparlamentarnych gremiów i swe wyjazdy traktowali poważnie.

Ucierpią, bo każdy wyjazd (a było ich prawie 800) może teraz stać się przedmiotem dziennikarskiego śledztwa, zarzutów kolegów z innych ugrupowań, domniemań, że a nuż coś było nie tak. PiS bardzo będzie chciało udowodnić, że „w całej Grenadzie zaraza”, a nie tylko u nich.

To jest jednak cena, jaką zapewne trzeba zapłacić, byle nie wylać dziecka z kąpielą – co zresztą marszałek Sikorski podkreślał – czyli nie postawić pod pręgierzem całej międzynarodowej współpracy, która jest formą promocji polskiego parlamentaryzmu i okazją do zbierania doświadczeń.

  1. Trafne wydaje się postanowienie, że audyt nie znajdzie się w rękach posłów, ale urzędników Kancelarii Sejmu. Nie będzie, a przynajmniej być nie powinno zarzutów o polityczne gierki. Posłowie będą zresztą mogli patrzeć kontrolerom na ręce.
  2. Rozsądnie brzmi zaproponowany sposób rozliczania delegacji – najpierw sprawozdanie merytoryczne, potem rozliczenie finansowe (samochodem najwyżej do Brukseli i Strasburga).
  3. Cenna jest inicjatywa wpisywania na indywidualnych poselskich stronach w specjalnej zakładce działalności międzynarodowej. Dotychczas posłowie szczycili się głównie liczbą zapytań i interpelacji, kwestie międzynarodowe pozostawiając z boku. Gdyby udało się jeszcze podnieść prestiż i kompetencje Komisji Etyki (mogłaby np. karać posłów finansowo), byłoby wspaniale, ale wydaje się to niezmiernie trudne. Posłowie przyzwyczaili się do zupełnego braku szacunku dla Komisji Etyki i Regulaminowej, których posiedzenia – wnioski także – często po prostu lekceważą. Czasem lekceważą demonstracyjnie.

Czy lekcja Hofmana i jego kolegów coś tu zmieni? Wątpię. Spore wątpliwości budzą jednak dwie inne propozycje Sikorskiego.

  1. Specjalna strona antykorupcyjna może zostać zalana anonimowymi donosami, które mogą stać się, bez żadnej weryfikacji, orężem w politycznej walce. Ten pomysł na razie jest tak ogólny, że trzeba zobaczyć, jak będzie się sprawdzał w praktyce.
  2. Nie bardzo też wiadomo, co miałby robić specjalny pełnomocnik antykorupcyjny. Posłowie są kontrolowani, składają oświadczenia majątkowe, które sprawdza CBA mające odpowiednie instrumenty. Swoją drogą kształt tych oświadczeń daleki jest od doskonałości, ale zmiany znów odłożono. Co zrobi urzędnik takich narzędzi niemający? Można zrozumieć, że w atmosferze ogólnego podniecenia po aferze z posłami PiS wszyscy chcą szukać dodatkowych zabezpieczeń, ale nie ma sensu powielanie ich w nieskończoność, zwłaszcza zaś nie ma sensu tworzenie bytów pozornych. Bo przecież w końcu można powołać kilka zespołów audytorów, kilku pełnomocników, stworzyć dodatkowe komisje, ale o ostatecznych efektach zadecydują kwestie tak zwyczajne jak osobista uczciwość i rzetelność w wykonywaniu mandatu. I  przestrzeganie obowiązującego prawa.

Wydawać by się mogło, że są to kwestie oczywiste i fundamentalne. Madrycka wyprawa posłów PiS dowodzi, niestety, że jest inaczej, że część posłów uważa, że wszystko im wolno. Co więcej, mimo wpadek są wybierani na kolejne kadencje. Może sprawa Hofmana i jego kolegów uczuli opinię publiczną, że warto się zastanowić nad wyborem. Ale tu też jestem bardzo umiarkowaną optymistką.

Ta sprawa rozlała się tak szeroko, bowiem uczestnicy madryckich igraszek byli pierwszoplanowymi szermierzami partii, która o moralności i zasadach prawi bez przerwy. Inni bywają bardziej w prawieniu morałów powściągliwi, więc czasem więcej się im wybacza.

Najważniejsze jednak, aby obecne propozycje nie stały się jednorazową akcją, bo medialny zgiełk przeminie, a być może problemy pozostaną.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną