Trudno powiedzieć, czy ojciec dyrektor Tadeusz Rydzyk celowo powiedział, że jako katolik nie musi stosować się do obowiązującego prawa, czy tylko tak mu się wymsknęło (chodziło o jego sprzeciw wobec kary pieniężnej, jaką KRRiT nałożyła na Telewizję Trwam za nawoływanie do przemocy). Chyba jednak to pierwsze, bo w tym samym kontekście zdążył przypomnieć, że Hitler też tworzył prawo, co wskazuje na głębszy zamysł tej wypowiedzi. Tak czy inaczej, epizod ten stwarza dobrą okazję do refleksji nad granicami obowiązywania prawa w państwie demokratycznym (Hitlera na razie zostawmy w spokoju), tudzież na czym polega „nieposłuszeństwo obywatelskie”, które w tym kontekście zwolennicy ojca dyrektora przytaczają, a także co to znaczy, że prawo naturalne jest ponad wszystkim.
Są to ważne pytania, które będą się stawać coraz bardziej aktualne. Odmowa zastosowania się do obowiązującego prawa przez doktora Bogdana Chazana jest najbardziej znanym w ostatnich tygodniach symbolem owego rzekomego „nieposłuszeństwa obywatelskiego” i zastosowania wprost „prawa naturalnego”, z ominięciem tego marniejszego i bardziej ułomnego, czyli prawa stanowionego przez państwo.
Rozmaite karty i deklaracje wiary lekarzy, farmaceutów, prawników, a w perspektywie być może także nauczycieli i strażaków, którzy przecież również mogą preferować prawo naturalne nad państwowym, są signum temporis, wobec którego nie należy przechodzić obojętnie. Bo może zmierzamy do takiego modelu pluralizmu, w którym każda grupa zawodowa, religijna, światopoglądowa czy regionalna będzie miała własne prawo, a inni obywatele nie będą w stanie doprosić się realizacji swych uprawnień, niby przyznanych im przez państwo, ale skutecznie odmawianych im przez tych współobywateli, którzy znajdą sobie odpowiadające im „prawo naturalne”.