Mateusz Klinowski, nowy burmistrz Wadowic, absolwent prawa i filozofii Uniwersytetu Jagiellońskiego, doktor nauk prawnych, wykładowca Wydziału Prawa i Administracji UJ, nie wygrał wyborów dlatego, że jest zwolennikiem legalizacji marihuany i przyznaje się do jej używania. Ani z powodu długich włosów i lewicowych poglądów. Zwycięstwo nad rządzącą od 20 lat miastem Ewą Filipiak to wynik walki politycznej Klinowskiego i Stowarzyszenia Inicjatywa Wolne Wadowice z lokalnym układem „patologicznych powiązań towarzysko-politycznych, które dławią demokrację i umożliwiają wyprowadzanie środków publicznych do prywatnych kieszeni” (to cytat z wywiadu Klinowskiego dla portalu wadowiceonline.pl). Opisują afery, kierują wnioski do prokuratury. W sądzie jest sprawa dwóch ostatnich przetargów, na których gmina straciła według działaczy stowarzyszenia ok. 1,6 mln zł. Rok temu zorganizowali referendum w sprawie odwołania burmistrz. Wtedy się nie udało.
Klinowski cztery lata temu został radnym i, co ciekawe, miejsce na listach zaproponował mu zaufany Ewy Filipiak, rzecznik magistratu Stanisław Kotarba, działacz PO, który układał listy, dając mu do wyboru start z list PO, PiS lub komitetu burmistrz Filipiak Wspólny Dom (w mieście od lat jest cichy układ między tymi partiami). Wybrał Wspólny Dom i potem już walczył z układem od środka. Prokuratura Rejonowa umarzała kolejne postępowania. Jak w sprawie renowacji rynku, na którą miasto wydało ok. 10 mln zł, prawie dwa razy więcej niż zakładano. Pani burmistrz na stworzonym w tym celu stanowisku zatrudniła w swoim urzędzie syna pani prezes wadowickiego sądu i to on był jej obrońcą w procesie karnym wytoczonym przez opozycyjnych radnych.