Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Czysta ojczysta

Wódka: polski produkt eksportowy

Kadr z serialu „Blondynka” (na fot. Hanna Śleszyńska i Katarzyna Ankudowicz) Kadr z serialu „Blondynka” (na fot. Hanna Śleszyńska i Katarzyna Ankudowicz) Zenon Zyburtowicz / EAST NEWS
Polish Vodka może być naszym flagowym produktem eksportowym, ambasadorem kultury. Chcemy przekonać świat, że jesteśmy ojczyzną tego trunku. Ale co to jest polska wódka?
Polityka
Nasz kraj jest największym producentem wódki w Unii i czwartym rynkiem na świecie.Leszek Zych/Polityka Nasz kraj jest największym producentem wódki w Unii i czwartym rynkiem na świecie.
Christian Senger/Flickr CC by 2.0

Andrzej Szumowski, prezes Stowarzyszenia Polska Wódka (PVA – Polish Vodka Association), polską wódkę definiuje w taki sposób: – To wódka wyprodukowana na terenie Polski z tradycyjnych polskich zbóż: żyta, pszenicy, pszenżyta, owsa, jęczmienia albo ziemniaków. Tak reguluje to obowiązująca od dwóch lat ustawa, z której prezes jest bardzo dumny. Mocno angażował się w jej powstanie. To była nasza odpowiedź na decyzję Parlamentu Europejskiego, który w 2009 r. uchwalił, że wódką można nazwać każdy wysokoprocentowy alkohol produkowany z płodów rolnych – także kukurydzy, melasy, owoców, a nawet warzyw. Wódka z bananów albo marchwi? Dla nas to zgroza, coś nie do zaakceptowania. Dlatego powstała ustawowa definicja, której przyjęcie nie było łatwe, bo były silne naciski, by wśród tradycyjnych polskich zbóż, obok pszenżyta, znalazła się i kukurydza.

Niewiele produktów dorobiło się własnych ustaw. Ale wódka nie jest zwykłym produktem. To dobro narodowe. Kilka nacji rości sobie prawa do miana ojczyzny wódki – zwłaszcza Rosjanie i Skandynawowie. Zdaniem prezesa Szumowskiego, niesłusznie. – Wódka narodziła się na polskich ziemiach. To element naszej tradycji jak whisky dla Szkotów. Powinniśmy być z tego dumni – przekonuje.

Polacy się nie oszczędzają, by tę dumę potwierdzać czynem. W 2013 r. wypili 224 mln l wódki za ponad 10 mld zł. To ponad 35 proc. naszych wydatków na napoje alkoholowe. – W przeliczeniu na czysty alkohol pijemy jednak mniej niż większość obywateli UE. Na jednego mieszkańca powyżej 15 roku życia wypada 10,1 l rocznie, podczas gdy średnia UE to 10,7 l – podkreśla prezes Związku Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy Leszek Wiwała. Tyle że nie wszyscy jednakowo się poświęcają: 70 proc. alkoholu konsumuje zaledwie 17 proc. rodaków.

Nasz kraj jest największym producentem wódki w Unii i czwartym rynkiem na świecie (po USA, Rosji, Ukrainie). Polska wódka trafia do najdalszych zakątków globu. W rankingu najlepiej sprzedawanych marek Vodka Brand Champion 2014 znajdujemy wiele dobrze znanych: Krupnik (miejsce 7), Żołądkowa Gorzka Czysta De Luxe (8), Żubrówka (9 – najszybciej rosnąca sprzedaż), Sobieski (21), Soplica (23), Wyborowa (25). A przecież jest jeszcze Belvedere Vodka, produkowana w Żyrardowie, i Chopin Vodka z Siedlec, które wysoko plasują się w światowych rankingach alkoholi luksusowych.

Pablo Picasso polską wódkę zaliczył kiedyś, obok kubizmu i bluesa, do trzech rewelacyjnych wynalazków XX w. Dziś wspiera nas słynny dr House, czyli aktor Hugh Laurie. Niedawno złożył na Twitterze polityczno-alkoholową deklarację, przekonując, że rosyjska wódka nadaje się jedynie do czyszczenia piekarników, a pić należy polish vodka. Było to często cytowane w polskich mediach, bo potwierdza, że w tej dyscyplinie liczymy się tylko my i oni. No i my jesteśmy lepsi.

Wielka trójka

Jest jednak delikatny problem: czy polska wódka jest jeszcze polska? Nasz rynek kontrolują trzy zagraniczne firmy. Największa – Stock Polska – to część brytyjskiego koncernu działającego u nas i w kilku krajach regionu. Swoją pozycję zbudowała na fundamentach stworzonych przez Janusza Palikota, który od Skarbu Państwa kupił Polmos Lublin, zrestrukturyzował go i zainwestował w zakup marki Żołądkowa Gorzka. Gdy Palikot poszedł do polityki, Stock wykupił jego biznes i błyskawicznie stał się rynkowym liderem, z udziałem zbliżającym się już do 40 proc. Konkurenci mają zastrzeżenia co do metod, jakimi to osiągnął.

Nieco inaczej przebiegła historia CEDC, spółki stworzonej przez osiadłego w Polsce amerykańskiego przedsiębiorcę Williama Careya. Ten najpierw zbudował największą w Polsce sieć hurtowni alkoholu, a potem wygrał przetarg, stając się właścicielem Polmosu Białystok, producenta Żubrówki, Absolwenta i Soplicy. Sukces dodał mu skrzydeł, więc sprzedał hurtownie i postanowił ruszyć na podbój Rosji. Poniósł porażkę i na jego plecach Rosjanie wjechali do Białegostoku. W efekcie nasza Żubrówka i Absolwent są dziś własnością rosyjskiego oligarchy Rustama Tariko, właściciela konglomeratu Russkij Standard (wódka plus bank). Pozycja CEDC szybko rośnie, ma już czwartą część rynku. I znów konkurenci sarkają, że Rosjanin, nie licząc się z kosztami, przejmuje polski rynek.

Podobny los stał się udziałem spółki Sobieski, która przez wiele lat była perłą w koronie francuskiej Grupy Belvedere. Stworzył ją i kierował nią osiadły we Francji dawny polski sportowiec Krzysztof Tryliński. Wśród jego wspólników był m.in. znany aktor Jean Reno, a amerykański gwiazdor Bruce Willis został ambasadorem Sobieskiego.

 

Kariera Trylińskiego zaczęła się od opisywanego przed laty w POLITYCE burzliwego sporu o marki wódek Belvedere i Chopin, produkowanych przez państwowe jeszcze wówczas Polmosy. Po dwóch stronach barykady walczyli dwaj biznesmeni: Tadeusz Dorda, działający na rynku USA, i Krzysztof Tryliński we Francji. Minister skarbu postawił jednak warunek, że jeśli się nie dogadają, nie dopuści ich do prywatyzacji Polmosów. Doszli do porozumienia, dzięki czemu powstała spółka Sobieski, mająca dziś 15 proc. udział w rynku. Tryliński, upojony wiktorią, popełnił jednak podobny błąd jak Carey: postanowił podbić świat za pożyczone pieniądze. To skończyło się praktycznym bankructwem, a Grupę Belvedere, razem z Sobieskim, przejęli niedawno wierzyciele (fundusze inwestycyjne).

Tymczasem wódka Belvedere, od której wzięła się nazwa francuskiej firmy Trylińskiego, wraz z produkującym ją Polmosem Żyrardów, trafiła w ręce koncernu towarów luksusowych LVMH (Louis Vuitton Moët Hennessy). Na luksusowe, eksportowe wódki postawił też Tadeusz Dorda, który przejął Polmos Siedlce. Produkuje tam wódkę Chopin, a od niedawna także osobliwy luksusowy trunek Młody ziemniak. Ziemniaczane wódki to u nas rzadkość, choć z nich słyniemy. Robią wrażenie nawet na Rosjanach. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow nasz sposób wykorzystywania ziemniaków komentował niedawno publicznie w rozmowie z dziennikarzami w USA.

Międzynarodowy koktajl

Kto rządzi polską wódką? W 2013 r. pojawiło się podejrzenie, że Amerykanie z funduszu Oaktree, którzy mając kontrolny pakiet w Stock Polska, zaczęli skupować długi Belvedere i w efekcie przejęli kontrolę nad Sobieskim. Zaniepokoiło to UOKiK, bo w ręku Oaktree niespodziewanie znalazło się ponad 50 proc. rynku polskiej wódki i była obawa, że powstanie nowy monopol spirytusowy. Amerykanie przemyśleli sprawę i sprzedali swoje udziały w obu wódczanych interesach. Nie bardzo jednak wiadomo komu.

Dziś dominującą nacją są Francuzi, bo poza Sobieskim i Polmosem Żyrardów jest jeszcze koncern alkoholowy Pernod Ricard, do którego należą Polmosy w Poznaniu i Zielonej Górze, gdzie produkuje m.in. Wyborową i Luksusową. Polska wódka to zatem koktajl francusko-brytyjsko-rosyjski o zawartości 80 proc. obcego kapitału. Reszta jest domieszką smakową kilku mniejszych polskich firm. Jest wśród nich np. Akwawit-Polmos, który Tomasz Gudzowaty odziedziczył po zmarłym ojcu, wspomniany już Polmos Siedlce czy Warszawska Wytwórnia Wódek Koneser, po bankructwie wskrzeszona w Warce przez Jarosława Nowocienia, niegdyś jednego z jej dyrektorów.

Tam gdzie kiedyś był Koneser, w zabytkowych budynkach na starej warszawskiej Pradze, powstają nowoczesne biura i lofty. W budynku rektyfikatorni zaplanowano stworzenie Muzeum Polskiej Wódki, sztandarowego projektu Stowarzyszenia Polska Wódka. Wspierają go władze stolicy, bo to nie będzie izba pamięci, ale wielkie, nowoczesne muzeum. Kilka tygodni temu pokazano projekt. Efektowna, multimedialna ekspozycja ma opowiadać dumne dzieje narodowego trunku – od pierwszych beczek gorzałki i okowity aż po czasy współczesnego przemysłu spirytusowego.

Prezes Szumowski jest szczęśliwy, bo muzeum stanie się wizytówką Polskiej Wódki i zapewne przyciągnie do Warszawy wielu zagranicznych turystów. Otwarcie zaplanowano na 2017 r. Inwestycję firmuje PVA, ale kilkadziesiąt milionów złotych na budowę wyłoży Grupa Pernod Ricard Polska, właściciel spółki Wyborowa SA, której Andrzej Szumowski jest wiceprezesem. – Polska wódka jest jedynym produktem znanym na całym świecie i kojarzonym z Polską. To może być polskie Lego, musimy tylko zadbać o jej międzynarodową promocję. Mamy nadzieję, że zaangażują się w to władze państwowe. Polska wódka powinna być serwowana na przyjęciach dyplomatycznych i wręczana jako prezent podczas oficjalnych wizyt – przekonuje. To, że polska wódka ma zagranicznych właścicieli, nie jest jego zdaniem istotne. Ważne, że powstaje w Polsce, z polskich zbóż i ziemniaków, robiona przez polskich pracowników, zgodnie z tradycyjnymi recepturami.

Pomysł budowy muzeum nie wzbudził w branży szczególnego entuzjazmu. W Stowarzyszeniu Polska Wódka jest zaledwie kilka firm i instytucji z branży spirytusowej, a z większych producentów tylko Pernod Ricard. – Na polskim rynku jest ostra konkurencja, a PVA stało się narzędziem promocji jednego producenta. Nie zamierzamy go wspierać – odpowiada jeden z menedżerów na pytanie, dlaczego jego firma nie należy do Polskiej Wódki. Nie wygląda, by branża była szczególnie solidarna.

 

Chcemy być uważani za kolebkę wódki, ale do unijnego rejestru oznaczeń geograficznych wprowadziliśmy tylko trzy napoje spirytusowe: „Polską wódkę/Polish Vodka”, „Wódkę ziołową z Niziny Północnopodlaskiej aromatyzowaną ekstraktem trawy żubrowej” oraz wiśniówkę „Polish Cherry”. Oznaczenie Polish Vodka można znaleźć głównie na butelkach eksportowych (trafia tam co piąta butelka), bo na rynku krajowym bywa różnie. – Wiąże się to z kosztami, bo trzeba się poddać weryfikacji przestrzegania ustawowych wymogów – tłumaczy prezes Wiwała.

Dziś producenci walczą o każdą złotówkę, bo lekko nie jest. – 40 proc. napojów alkoholowych sprzedawanych jest przez sieci dyskontów, super- i hipermarketów. To trudni partnerzy, musimy akceptować bardzo niskie marże i ciężkie warunki – wyjaśnia Maciej Meyer ze spółki Sobieski. W branży alkoholowej krążą opowieści, jak walczy się o miejsce na hipermarketowych regałach, kto kogo wygryzł i dlaczego. Handel – świadomy, że sklepowa półka to jedyne miejsce, gdzie producenci mogą reklamować swoje trunki – skrupulatnie to wykorzystuje.

Niby-wódka i odkażanka

Weryfikacja, czy wódka jest prawdziwie polska, wymaga kontroli łańcucha produkcyjnego – od pola ze zbożem lub ziemniakami, przez gorzelnię, gdzie powstaje surowy spirytus, po fabrykę alkoholu, gdzie rektyfikuje się go i produkuje wódkę. Wielu ekspertów, pytanych o wiarygodność takiego badania, tylko się uśmiecha. Gorzelnie cienko przędą. Jeszcze niedawno było ich kilkaset, dziś ok. 40. Kilka lat temu uwierzyły, że zrobią świetny interes na bioetanolu, czyli spirytusowym dodatku do benzyny. Poczyniły inwestycje, ale się przejechały. Rafinerie znalazły tańsze zaopatrzenie za granicą. – Kupuję od gorzelni surowy spirytus i nie pytam, z czego został zrobiony ze zbóż, kukurydzy, melasy, ziemniaków. Podejrzewam, że z tego, co akurat było najtańsze, bo mnie też interesuje przede wszystkim cena – tłumaczy jeden z przedstawicieli branży. Przyznaje, że legendy, jakie towarzyszą rozmaitym trunkom, o spirytusie z wyjątkowych odmian zbóż, ziemniaków, źródlanej wodzie, wielokrotnej filtracji itd., to w dużej części marketing. Prawda jest zaś taka, że trzeba optymalizować produkcję, bo obniżanie kosztów to jedna z metod walki o rynek.

Skutecznym sposobem są też modne ostatnio wódki smakowe, które tak naprawdę wódkami nie są, bo nie mają przepisowych 37–40 proc. alkoholu, a tylko 32–34 proc. Dzięki temu akcyza jest jednak niższa, więc producent ma szanse na większy zysk, a cukier skutecznie tuszuje niedoskonałości spirytusu. Wyroby te są zwykle sprzedawane jako smakowe odmiany wódek czystych, w takich samych butelkach, z których jednak dyskretnie usunięto słowo „wódka”. To też marketing.

Polska wódka, choć ceniona w świecie, systematycznie traci polski rynek. Od 1980 r. jej udział w spożyciu alkoholu zmalał o 50 proc. Walka toczy się dziś o panowanie na średniej półce. Tu sprzedaje się 70–80 proc. produkcji, więc tłok jest ogromny. Bo 23–25 zł za pół litra to dziś górna granica, którą masowy polski konsument jest gotów zaakceptować. – Wyższe półki kurczą się, bo zmieniają się upodobania zamożnych Polaków. Coraz częściej zamiast polskiej wódki wybierają wina i alkohole importowane. Wyjątkowo szybko rośnie sprzedaż whisky – tłumaczy Maciej Meyer.

Z podobnym problemem borykają się producenci wódek najtańszych. Tu także ubywa konsumentów, zjawisko to nasiliło się w ubiegłym roku, po podwyżce akcyzy. Polska wódka przegrywa z odkażanką, czyli bazarowym alkoholem, nielegalnie produkowanym z odkażonego spirytusu przemysłowego (podpałki do grilla, płynu do okien itp.). Sprzedawany jest potem albo jako spirytus z legendą, że został skradziony z Polmosu, albo w postaci fałszowanych markowych wódek.

Wódki fałszuje się u nas na skalę przemysłową i co ciekawe, często są to podróbki wyrobów ukraińskich albo białoruskich. Nabywca kupuje je z przekonaniem, że to tani, oryginalny trunek, przemycony ze Wschodu, a nie krajowa, toksyczna mikstura. Przestępcy mniej ryzykują, bo podrabianie polskich znaków akcyzy to gruba sprawa, a podróbka znaków białoruskich to zmartwienie Łukaszenki. Szacuje się, że nielegalny alkohol może stanowić trzecią część polskiego rynku. Odkażanka wypiera także bimber, czyli nielegalny alkohol pędzony w leśnych wytwórniach. Słynęło z tego zwłaszcza Podlasie. W Białymstoku działa nawet Muzeum Bimbrownictwa. Zanim powstanie Muzeum Polskiej Wódki, to jedyna placówka kulturalna sławiąca przywiązanie Polaków do napojów wyskokowych.

Polityka 1.2015 (2990) z dnia 28.12.2014; Kraj; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Czysta ojczysta"
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną