– Politycznie z Viktorem Orbánem oczywiście się nie zgadzam. I gdybym wczoraj miał go zapraszać na nasze obchody, miałbym zasadnicze wątpliwości. Ale my wysłaliśmy to zaproszenie jeszcze przed aneksją Krymu przez Rosję – mówił radiu TOK FM Marek Kłoczko, wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej. To na obchody 25-lecia KIG przyjechał w czwartek premier Węgier, a z premier Ewą Kopacz spotkał się niejako przy okazji.
Gość Jacka Żakowskiego przekonywał, że Orbán rzeczywiście jest postacią coraz bardziej kontrowersyjną, ale także niebywale skuteczną w swoich działaniach: objął rządy na Węgrzech, gdy krajowi krajowi groziło kompletne bankructwo. Jak mówił Kłoczko, sytuacja była gorsza niż w Grecji. Tymczasem w ubiegłym roku roku Węgry miały jeden z najwyższych wzrostów gospodarczych w Europie, wyższy niż w Polsce, a bezrobocie w tym kraju nie przekracza 7 proc.
Jacek Żakowski spytał swojego gościa o wybór pomiędzy dążeniem do sukcesu gospodarczego a kompromisami w polityce. – Orbán prawdopodobnie bardzo wiele zarobił na złamaniu solidarności europejskiej na rzecz sojuszu z Putinem. Ale cena polityczna dla niego i dla nas wszystkich jest ogromna. Gdzie jest granica pomiędzy niszczeniem demokracji i wolności w imię bogactwa a koniecznym gromadzeniem pieniędzy, aby po prostu żyć? – pytał gospodarz Poranka.
Zdaniem Kłoczko powinniśmy pamiętać o tym, że Węgry przez prawie 10 lat walczyły z kryzysem. Tak długa „smuta” w życiu narodu węgierskiego zaczęła budzić demony. – Viktor Orbán jest człowiekiem inteligentnym i wykształconym, także ekonomicznie. On wie, że jedzie po bandzie – ocenia Kłoczko. Podczas wizyty w Polsce premier Węgier miał wiceprezesowi KIG powiedzieć: „Jestem człowiekiem walki. Trzy razy wygrałem wybory, trzy razy przegrałem. Muszę zapewnić dobrobyt, bezpieczeństwo i rozwój swojemu narodowi. A historia osądzi, kto ma rację”.
– Polityka Węgier jest pełna hipokryzji i cwaniactwa. Ale na razie Orbánowi się udaje. To, co trzeba było, od Europy dostawał. Podczas nakładania sankcji na Rosję nie protestował. Ale jednocześnie załatwiał z nią interesy – zauważył z kolei Wiesław Władyka, jeden z kolejnych gości Jacka Żakowskiego. Dziwił się, że Orbán pozwolił na to, by Władimir Putin złożył wieńce przy grobach żołnierzy radzieckich, którzy zginęli w 1956 roku. – To był ostentacyjny gest, a może wręcz chamski. Przecież wówczas zmasakrowano Budapeszt. Tam zginęły tysiące ludzi – mówił Władyka. A zdaniem Żakowskiego to trochę tak, jakby Willy Brandt składał wieńce w Warszawie na grobach żołnierzy Wehrmachtu.
– Orbán pozwolił wbić klin w Europę. Nagle pojawił się rodzaj oficjalnych stosunków z państwem Unii Europejskiej. Poza elegancją i pewną umową wspólnotową – dodał Władyka. Tym bardziej że nasilają się także prowokacyjne działania militarne Rosji wobec Europy, mające na celu osłabienie więzi w UE oraz NATO.
– Wydaje mi się, że gdy rozmawiamy o 5. artykule Traktatu Półnoatlantyckiego, to po raz pierwszy od dawna słyszymy głosy, że jest on niewystarczający, że jest za słaby. Tego nigdy dotąd nie było. Ale właśnie Putinowi zawdzięczamy to odkrycie – mówił Jacek Żakowski. Pytanie, czy zdążymy okrzepnąć i wprowadzić nowe elementy do naszych struktur, zanim ich słabość zostanie do końca obnażona.
Posłuchaj dyskusji publicystów w Poranku TOK FM
Posłuchaj rozmowy Jacka Żakowskiego z Markiem Kłoczko, wiceprezesem KIG