Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Rowery po polsku

Rowery wracają po zimie, miasta wciąż niegotowe

Adam Stępień / Agencja Gazeta
W niedzielę ruszają pierwsze wypożyczalnie rowerów miejskich po zimowej przerwie. Niestety, popularność rowerów nadal rośnie szybciej od infrastruktury dla nich.

Temperatury już wiosenne, więc rowerzystów szybko przybywa. 1 marca startuje największy polski system roweru miejskiego, czyli warszawskie Veturilo, a także kilka mniejszych, na przykład w Szczecinie i Grodzisku Mazowieckim. Kolejne miasta dołączą w najbliższych tygodniach, najpóźniej 1 kwietnia, gdy wypożyczalnie wrócą we Wrocławiu, Lublinie czy Białymstoku. W tym roku rowery miejskie po raz pierwszy pojawią się w Bydgoszczy i być może w Łodzi, chociaż tam przetarg utknął w sądzie.

W ciągu kilku lat rower stał się z weekendowej atrakcji pełnoprawnym środkiem transportu. Co więcej, powoli przybywa tych, którzy na rowerze jeżdżą przez cały rok, także w zimę. Aglomeracje, które próbują liczyć rowerzystów na najpopularniejszych trasach, potwierdzają że liczba podróżujących w ten sposób rośnie nawet o kilkadziesiąt procent rocznie.

Niestety, rower padł trochę ofiarą własnego sukcesu, bo nasze miasta na taką popularność nie były przygotowane. Dzisiaj próbuje się nadrobić zaległości, ale to proces który wymaga nie tylko pieniędzy, lecz także zmiany myślenia. Żeby dać rowerzystom, trzeba często zabrać kierowcom, a władze naszych miast wciąż boją się ograniczać ruch samochodowy w centrum. W efekcie rowerzyści wybierają często chodnik, zwłaszcza ci okazjonalni, którzy boją się jechać po jezdni. Rząd co prawda przygotował nowe przepisy, zbliżające nas do Zachodu, ale wiele miast nadal boi się je stosować.

Tytaniczną pracę wykonują oficerowie bądź pełnomocnicy rowerowi – najczęściej młodzi ludzie, dla których świat kręci się, dosłownie, wokół roweru, a nie samochodu. Niestety, często muszą zaczynać niemal od zera. W efekcie jak na lekarstwo jest w Polsce kontrapasów rowerowych, śluz przed skrzyżowaniami, czy wspólnych pasów rowerowo-autobusowych. Nikt nawet nie myśli, jak w Londynie, o budowie osobnych autostrad rowerowych.

Polskim remedium mają być popularne ścieżki, czyli wydzielone drogi dla rowerów, najczęściej między jezdnią a chodnikiem. To rozwiązanie dobre, ale często niemożliwe do zastosowania w centrach miast z powodu braku miejsca. Jednak takimi problemami nasze lokalne władze dotąd się nie przejmowały. Łatwiej jest postawić kilkadziesiąt stacji z rowerami miejskimi i założyć, że jakoś to będzie. Trudniej kompleksowo przebudować nasze miasta, tak żeby rower zawsze miał w nich dla siebie bezpieczne miejsce.

W tym roku zapewne ruch rowerowy pobije u nas kolejne rekordy. Niestety, znów nie obejdzie się bez konfliktów między pieszymi i rowerzystami na chodnikach. I znów dojdzie do wielu niebezpiecznych sytuacji na ulicach, gdzie kierowcy nie traktują rowerzystów jako pełnoprawnych uczestników ruchu, a ci drudzy też często łamią przepisy. Tak się jakoś składa, że wszystkie dobre inicjatywy, a taką na pewno jest moda na rower, muszą w Polsce rozwijać się w sposób chaotyczny, a nie uporządkowany.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną