Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Władza może?

Minister sprawiedliwości Cezary Grabarczyk odwołany ze stanowiska

Cezary Grabaczyk, były już minister sprawiedliwości i wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej. Cezary Grabaczyk, były już minister sprawiedliwości i wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej. Platforma Obywatelska RP / Flickr CC by SA
Jeśli potwierdzą się dziennikarskie hipotezy dotyczące tzw. sprawy Grabarczyka, największym problemem nie będzie wcale ten polityk – który słusznie podał się do dymisji – ale mentalność policjantów i prokuratorów.

Oczywiście – jeśli polityk używa pozycji do załatwiania na lewo tak błahych w sumie spraw jak pozwolenie na broń, świadczy to o nim jak najgorzej. Źle zresztą rokuje już to, że ktoś niezwiązany z wojskiem czy służbami chce nosić w kieszeni pistolet. Ale ministra zawsze można zmienić.

Co też się na szczęście stało – po nowych doniesieniach na temat swego zaangażowania w zdobycie pozwolenia na broń, Grabarczyk osobiście pojechał do premier Kopacz z wnioskiem o dymisję. Ta ją przyjęła. Na razie odchodzący minister pozostanie na stanowisku wiceszefa PO.

Gorzej, że ambicje polityka mogą pociągać za sobą serię naruszających prawo działań funkcjonariuszy policji (wysokiego ponoć szczebla z łódzkiej komendy wojewódzkiej), a potem także prokuratorów. Deale typu coś (obietnica intratnej posady) za coś (potwierdzenie nieodbytego egzaminu), dogadywane swoistą grypserą między przedstawicielami władzy, są kolejnym argumentem dla tych, którzy polską rzeczywistość postrzegają przez pryzmat wszechobecnych układów.

Z kolei próby zamiecenia sprawy pod dywan przez prokuratorów wyższego szczebla (a tak to jak na razie wygląda) mogłyby dowodzić kiepskiego wciąż stanu organów ścigania. Rzecz jednak już nie w ich politycznej dyspozycyjności – wszak od pewnego czasu prokuratura nie podlega ministrowi sprawiedliwości. Chodzi raczej o kwestie osobowościowe prokuratorskiego szefostwa, sprowadzające się do chęci przypodobania się – a w każdym razie nienarażania – władzy. Nawet za cenę upokorzenia uczciwych podwładnych.

Ministra, powtórzmy, zawsze można zmienić. Zmiana mentalności jest dużo, dużo trudniejsza. A w prokuraturze – skoro nie wystarczyło, konieczne skądinąd, nadanie jej autonomicznego statusu – nie wystarczą pewnie też ewentualne spektakularne dymisje. Potrzebne są zmiany w jej funkcjonowaniu (nowelizacja ustawy), o co wiele środowisk bezskutecznie dopomina się od lat. Na razie bez skutku.

Pocieszające w całej sprawie jest to, że jeszcze nie tak dawno sytuację dodatkowo komplikowałby fakt, że szef resortu sprawiedliwości był równocześnie Prokuratorem Generalnym. Po długiej batalii to feralne połączenie przecięto – właśnie w celu uchronienia prokuratorów od nacisków politycznych.

Zabawne zresztą, że opozycja, która co rusz oskarża prokuraturę o dyspozycyjność wobec rządu (śledztwo smoleńskie itd.), równocześnie ostro domaga się… przywrócenia poprzedniego modelu. Politycy obozu władzy sugerują z kolei niekiedy, że Prokurator Generalny (i wielu jego podwładnych) sympatyzuje z opozycją i wykorzystuje na jej rzecz swój niezależny status.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną