W prawicowych mediach wzmożenie i euforia. To reakcja na drugą część „Resortowych dzieci”, tym razem z podtytułem: „Służby”. Książka ciężka jak cegła: 920 stron, a na każdej spisek.
Literalnie było tak, że III RP zaplanowali komuniści z KPP.
„Ojcowie naszych bohaterów przyjechali do Polski na sowieckich czołgach. Stworzyli system, z którego jako naród do dziś się nie wyplątaliśmy. Środowisko postkomunistycznych służb to państwo w państwie. To całkowicie wyalienowana społeczność” – mówi w „Gazecie Polskiej Codziennie” Dorota Kania, współautorka dzieła.
Do 21 maja zaplanowano 12 spotkań autorów „Resortowych dzieci. Służby” z czytelnikami, z tego tylko dwa w stolicy. Tak naprawdę cały ciężar promocji wzięła na swoje barki Dorota Kania, obaj współautorzy – Maciej Marosz i Jerzy Targalski – poza Warszawę się nie wybierają. Marszruta Kani wiedzie od Szczecina, przez Bydgoszcz, Tarnów, Ciechanów, Łomżę, Gliwice, Lubin, aż po Londyn. Po domach katechetycznych i centrach edukacyjnych im. Jana Pawła II, biurach poselskich parlamentarzystów PiS czy zdominowanych przez PiS starostwach powiatowych. Taka promocja została sprawdzona przy okazji „Resortowych dzieci. Media”. Książka o mediach sprzedała się jak bestseller z najwyższej półki – 150 tys. egz. Po prawie 40 zł za sztukę. Licząc po najniższych stawkach wydawniczych, autorzy zarobili po minimum 200 tys. zł. „Resortowe dzieci. Służby” można nabyć za 69,90 zł. Zapowiadają się jeszcze wyższe honoraria?
Istota spisku
Książkę o służbach autorzy skonstruowali trochę inaczej od tej o mediach, bo nauczyli się nieco na własnych błędach. Tam na czwartej stronie okładki nieostrożnie informowali, o kim jest książka.