Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Traumatyczny dryf

Ewa Kopacz właśnie straciła okazję, by odwrócić sondażową erozję PO

Platforma Obywatelska RP / Flickr CC by SA
Ogłoszone dziś decyzje potwierdziły obawy, że Platforma stała się górą lodową. Majestatycznie i z żelazną konsekwencją dryfuje kursem, na którym bezkompromisowo topnieje.

PO chlupnęła w ten nurt pięć tygodni temu, gdy Bronisław Komorowski zapowiedział, że zarządzi referendum. Wtedy mogło się jednak wydawać, że był to wynik chwilowej traumy. Teraz widać, że trauma nie tylko nie mija, ale stabilizuje się na groźnym poziomie.

Ogłoszone przez Ewę Kopacz nominacje na opróżnione ministerialne fotele nie przyspieszą topnienia ani go nie spowolnią. Są rutynowym machnięciem wiosłami w uprzednio obranym kierunku.

Religa i bogowie

Profesor Marian Zembala jest szanowanym, sympatycznym, inteligentnym lekarzem i niewątpliwie zna się na medycynie, ale nie słynie jako ekspert od służby zdrowia. Jego nominacja ma tę głównie zaletę, że konsumuje erupcję popularności zespołu prof. Religi, która wybuchła po filmie „Bogowie”.

Efekt byłby jednak silniejszy, gdyby Ewa Kopacz ministrem zdrowia zrobiła Piotra Głowackiego, który grał Zembalę, a też na polityce zdrowotnej i systemach ochrony zdrowia się nie zna. Przynajmniej ludzie by go od razu poznali i skojarzyli.

A tak będzie gadanie, że jakiś ten Zembala niepodobny. A przy okazji jaka symboliczna moc przyszłaby do rządu z artystą znanym z takich filmów, jak „Sala samobójców”, „Bitwa Warszawska”, „Dziewczyna z szafy”, „Być jak Kazimierz Deyna”, „Discopolo”, a zwłaszcza „W ciemności”. Nie może być przypadkiem, że wszystkie główne tytuły filmografii artysty tak fantastycznie pasują do obecnej sytuacji.

Minister sportu, czymkolwiek by w przeszłości nie pływał, nie będzie miał w najbliższych miesiącach znaczenia. Cokolwiek popsuje lub poprawi – i tak wyniki będą nieprędko. Byle nie pojechał na Igrzyska Europejskie.

Nerwy przedwyborcze

Z Andrzejem Czerwińskim, nowym ministrem skarbu, sprawa jest bardziej złożona. Skarby państwa, czyli wielkie spółki, już się przygotowują do wymiany zarządów i prezesów po jesiennych wyborach. Nawet jeżeli okaże się to częściowo przedwczesne w wypadku powyborczej koalicji PO-PiS, nerwowość jest niewątpliwa.

To szkodzi biznesowi. Zadaniem ministra jest podtrzymać spokój – na ile to możliwe. Każdy ruch personalny tylko zaszkodzi firmom. Nie jest jednak pewne, że min. Czerwiński, który w aferze hazardowej występował (słusznie lub nie) jako kolega od załatwiania różnych spraw kolegom, będzie potrafił zachować taką pasywną postawę. Presje będą niewątpliwie silne, więc pani premier powinna mieć ten resort szczególnie na oku.

Powierzenie nadzoru nad służbami Markowi Biernackiemu jest tylko prostą kontynuacją tradycji, wedle której służby przypadają w PO konserwatywnym katolikom. Równowaga polityczna i kompetencja nadzoru zostanie zachowana.

Sondażowa erozja

Czyli można by właściwie powiedzieć, że nic się nie stało i nie ma o czym mówić. Ale to nie byłaby prawda. Stało się. I jest o czym mówić. Ewa Kopacz właśnie straciła doskonałą okazję, by zrobić znaczący ruch i odwrócić lub zahamować sondażową erozję Platformy. A następnej takiej okazji nie widać.

Chyba że w sobotę PO zrobi wejście smoka. Ale dzisiejsze nominacje na to nie wskazują. Czeka nas raczej smutny, traumatyczny dryf.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną