Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Z kotła rodem

Miłość to miłość – powiedział prezydent Barack Obama, gdy usłyszał o decyzji Sądu Najwyższego USA, że jednopłciowe małżeństwa będą legalne we wszystkich 50 stanach. Tego samego dnia wieczorem miliardy ludzi mogły oglądać Biały Dom oświetlony kolorami tęczy. Ja też oglądałem. Przyznam, że gdzieś tam na zapleczu mojej duszy czekałem na wiadomości z Warszawy. Spodziewałem się, że wspólne siły PiS i episkopatu urządzą pod ambasadą amerykańską spontaniczny marsz „Zażenowanego milczenia” w obronie uczuć religijnych, prorodzinnych i świąt Bożego Narodzenia. Pomysł na ten marsz nie pojawił mi się z powodu wysokiej gorączki, tylko wspomnień. Stanęła mi przed oczami nasza sala sejmowa i narada katolickiego aktywu partyjnego, by dać odpór ustawie o in vitro. Z ust posłanek popłynęły słowa o konieczności kar wieloletniego więzienia dla „hochsztaplerów, którzy będą pobierać zarodki ze zwłok, tworzyć chimery, a nawet klonować człowieka” oraz że po wejściu ustawy w życie „środowiska LGBT mogą sobie tylnymi drzwiami obejść prawo i zamówić dziecko”. Słowa jak z czasów ubeckiej prokuratury, która wydawała wyroki, zanim przeczytała nazwisko oskarżonego. W dodatku ta wieloletnia naparzanka o in vitro jest z politycznego kotła rodem. Nie poprzesz kościelnych dogmatów – nie wstawimy cię na listy wyborcze. Musisz mieć czyste sumienie.

Co poza tym? Janusz Palikot zapuszcza sobie twarz Karola Marksa. Jednak prawdziwy szlagier to wrześniowe referendum oraz Paweł Kukiz, który na sztandarach wyhaftował sobie zmianę ustroju w Polsce. Ciekawe, na jaki. Z pewnością na jeszcze lepszy. Odsunie od władzy zdrajców i grabieżców, którzy sprzedali Polskę obcemu kapitałowi, a potem napisze nową konstytucję dla obywateli. Do pisania siądzie wraz z niedoszłymi prezydentami RP: Grzegorzem Braunem, Korwin-Mikkem, Magdaleną Ogórek, Marianem Kowalskim (Ruch Narodowy) oraz byłym burmistrzem warszawskiego Ursynowa Piotrem Guziałem i Adamem Słomką z KPN (była taka partia w zeszłym tysiącleciu). Sami antysystemowcy. Ktoś mógłby jeszcze zapytać, gdzie kibole naszej ekstraklasy? Będą, będą. Kukiz nie ukrywa, że mu wszystko jedno, kto go poprze – czy „grupy złodziei, czy kółka różańcowe”, bo jego ruch, jak sam głosi, to transparentność i etyka. Ciekawe, że wszystko to mu się zgadza.

Na spotkaniu w Lubinie wielkość upadku Polski reprezentował nasz rodak od 10 lat pracujący w Irlandii. Chciałby wrócić do kraju, ale nie może. Ma 7-letniego syna Antosia, który powiedział do niego: Tatusiu, bardzo cię przepraszam, że nie mówię do ciebie po polsku, tylko po angielsku, ale takiego języka w przedszkolu mnie nauczyli. Biedny ojciec nie dodał, że dziecko mu wynarodowił obcy kapitał, ale to się przecież samo czyta między wierszami.

Przypadkowo ogłoszone przez prezydenta Komorowskiego referendum – to najbardziej demokratyczne narzędzie, jakie dotychczas wymyślono – przeradza się na naszych oczach w pokraczny bełkot polityczny. Duża w tym zasługa nie tylko Kukiza, ale i PiS. Za chwilę zamiast trzech pytań na jednej kartce dostaniemy we wrześniu książkę telefoniczną. Dlaczego mamy dodatkowo odpowiadać na pytania o 6-latki w szkołach i prywatyzację lasów, a nie o wyrzucenie nauki religii do parafii czy sposób dalszego finansowania Kościoła? Bo to tematy dla PiS nietykalne. Dlatego nie wierzę Beacie Szydło, gdy obiecuje: będziemy z wami rozmawiać, pokornie was słuchać, bo trzeba być mądrym mądrością swoich obywateli. Powtarzam: nie wierzę. I już.

Polityka 27.2015 (3016) z dnia 30.06.2015; Felietony; s. 105
Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną