Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Jan Guz: Nie fundujcie nam igrzysk, kiedy chcemy chleba

Leszek Miller i Jan Guz Leszek Miller i Jan Guz SLD / Facebook
Nam jako związkom zawodowym zależy na lewicy socjalnej – mówił w Poranku TOK FM Jan Guz, szef OPZZ.
Jacek ŻakowskiTadeusz Późniak/Polityka Jacek Żakowski

Jacek Żakowski: – Co jest z tą lewicą? Podobno ustalono jakichś 15 punktów – ale trudno je gdziekolwiek odnaleźć.
Jan Guz: – Jako ruch zawodowy nie będziemy tworzyć partii. Nie będę liderem. Zadaniem ruchu zawodowego – tak jest w całej Europie i na całym świecie – jest rozmawiać z partami politycznymi na temat ich programów i tego, jak one będą realizowane. W związku z tym, że na lewicy tych partii jest wiele, postanowiliśmy wszyscy razem się spotkać. Nam jako związkom zawodowym zależy na lewicy socjalnej, i ten element szczególnie uwypuklamy. I rzeczywiście – w rozmowach z ostatniego miesiąca pojawił się problem właśnie lewicy socjalnej. Czyli prawa do mieszkania, prawa do zarobku, prawa do emerytury.

Wszystkie te sprawy w szczegółach uzgadniano – a wczoraj osiągnięto w tym zespole kompromis. W rozmowach uczestniczyło wielu związkowców – część członków partii oczywiście również do związków należy. Trwała walka o poszczególne zapisy, ale cieszę się, że pewne sprawy określono jednoznacznie. Na przykład postulat, by prawo do emerytury przysługiwało po przepracowaniu 40 lat. Zgadzamy się też w innych kwestiach – płacy godzinowej, płacy minimalnej, edukacji (cały ten obszar kuleje).

Mam nadzieję, że lewica będzie w parlamencie wsparciem dla związków zawodowych. Ale nade wszystko – potrzeba coraz szerszego porozumienia. Proszę zauważyć, co się dzieje w Niemczech. Główne partie pod pewnymi warunkami porozumiały się przed wyborami w sprawie stawki godzinowej, obniżenia wieku emerytalnego.

Oczywiście nie jestem oderwany od ziemi i wiem, że nie da się łatwo obniżyć wieku emerytalnego. Ale można zastosować dodatkowe kryteria. Na przykłady ustalić, że każdy, kto przepracował 40 lat, ma prawo do emerytury.

Prawo, nie obowiązek?
Emerytura jest prawem, wszelkie świadczenia są prawem.

Nie zawsze. W Polsce w pewnym wieku na emeryturę trzeba przejść. Dotyczy to np. pracowników akademickich.
Ma pan rację. Poza tym jeśli zdrowie czy predyspozycje fizyczne nie pozwalają już wykonywać pewnych czynności, to na emeryturę po prostu trzeba przejść. Ale to jest prawo, nie obowiązek. Dziś toczy się bój o to, co zaliczyć do emerytury – urlopy wychowawcze, studia, służby wojskowe…

Nie rozumiem jednak pewnej rzeczy. Prezydent Komorowski i PO opowiada się za uwzględnieniem stażu pracy. PiS jest za takim rozwiązaniem, SLD również i całe ugrupowanie Palikota. To kto jest przeciw? Dlaczego to nie jest w parlamencie procedowane? Wszyscy mówią: tak. Wszyscy przygotowują ustawy. Dlaczego więc nie mogą usiąść i sprawy załatwić?

Im dalej kampania idzie, tym bardziej się takich spraw nie załatwia – bo nie będzie potem o czym rozmawiać. A czy w sprawie JOW ta koalicja lewicy ma jakieś zdanie?
Jak są problemy w kraju, to mu się funduje igrzyska. Tak jest z referendum. Nie ma tam spraw pracowniczych, bezpośrednio dotykających życia społecznego. OPZZ i związki zawodowe nie będą się w to angażować. Nie fundujcie nam igrzysk, bo my chcemy chleba. Jesteśmy za uregulowaniem spraw służby zdrowia, edukacji…

Za trzecim progiem podatkowym?
Oczywiście, że tak. Jeśli ktoś zarabia w jeden dzień tyle, na ile ktoś inny pracował cały miesiąc, to powinno mu się zapalić światełko – i podatki powinny być wyższe. Tego się domagamy.

40 proc. podatku to dużo czy mało?
Wszystkie cywilizowane kraje mają progresję i wysokie podatki dla tych, którzy dużo zarabiają,

Ale polski minister finansów powtarza raczej, że podatki należy obniżyć.
Wydaje mi się, że wspominał jednak o podwyższaniu podatków dla najlepiej zarabiających – ale z tym przesłaniem nie może się jakoś przebić. Pomagamy mu inicjatywami ustawodawczymi. Ale minister się wycofał.

Co z finansowaniem partii? Powinny na to iść pieniądze z budżetu?
To nie jest najlepszy sposób, ale demokracja nie wymyśliła zapewne nic lepszego. Choć nie jest to dla nas – związków zawodowych – najważniejsza sprawa.

Czy lewica chciałaby jakieś pytania do referendum dopisać?
Uważam, że pytania są nietrafione, niepotrzebne. Strata pieniędzy i czasu. Będę zachowywał rezerwę wobec tego referendum. Tak też powtarzają związkowcy – to nie jest problem społeczny, ale polityczny. Można to było zrobić przy innej okazji, np. przy wyborach samorządowych. Wyszłoby taniej.

To jakie jeszcze kluczowe postulaty ma nowy ruch?
Wszystkie dotyczą socjalu. Ale też dialogu społecznego i ustawy o działaniu trójstronnej komisji.

Ale organizacje pracodawców reprezentują zaledwie 3 proc. pracodawców. Co to jest za reprezentacja…
Boleję choćby nad tym, że niedoreprezentowani są pracodawcy edukacji. Musimy pomyśleć, żeby w trójstronnej komisji wybrzmiał głos pracodawców w ogóle. Oby ten proces szczęśliwie się zakończył – wszyscy są za. Ta ustawa nie jest jednak wieczna, zawsze można coś zapisać i zmienić. To nie jest talmud, którego nie można zmieniać. Poza tym niezmiennie interesują nas sprawy z zakresu kodeksu pracy, funduszu socjalnego, zdrowia i edukacji.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną