Nie wypowiadam się o treści (bo ta jest jasna), tylko o formie, gdyż podejrzewam, że arogancki, pogardliwy zwrot „całe to towarzystwo” nie kojarzy się dziś z tym, z kim kojarzyło się ludziom mojego pokolenia: z językiem Andrieja Wyszyńskiego – stalinowskiego prokuratora, jednego z największych zbrodniarzy komunistycznych, autora i praktyka „teorii” o prymacie polityki nad prawem, zwolennika poglądu, że przyznanie się do winy jest najlepszym dowodem, twórcy teorii o „fizycznym oddziaływaniu” (torturach) w trakcie przesłuchań.
Oto jak Wyszyński w jednym z procesów moskiewskich charakteryzował oskarżonych: „Zgraja bandytów, złodziei, fałszerzy dokumentów, dywersantów, szpicli i morderców! Z tą zgrają morderców, podpalaczy i bandytów mierzyć się może tylko średniowieczna camorra, która jednoczyła w swoich szeregach włoskich oficjeli, puczystów i pospolitych bandytów. Oto moralna fizjonomia tego podupadłego, zgniłego moralnie towarzystwa!”.
Polecam znakomitą książkę niemieckiego historyka Karla Schloegela „Terror i marzenie. Moskwa 1937”. Wybitna, „porażająca”, książka o Moskwie 1937 r. – bezprawie, tortury, egzekucje, znikanie ludzi, wielkie inwestycje (jak kanał Moskwa–Wołga) powstające na kościach więźniów, czystki na kolejach czy wśród geologów, „topografia zbrodni” w stolicy ZSRR, wizja Moskwy jako portu pięciu mórz, aż po sztukę, prądy w malarstwie, architekturę, sport, sowiecki art deco, życie towarzyskie w pobliżu Łubianki. Literatura na temat wielkiego terroru jest obszerna i każdy coś o tym czytał, ale taka książka trafia się raz na lata.