Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Bracia jeszcze mniejsi

Największą bodaj potrzebą świnki jest niebycie miętolonym przez dzieci.

Znów przeczytałem w szacownej „Gazecie”, że świnki morskie to cudowne, pocieszne i kontaktowe zwierzątka. Idealne dla dzieci z autyzmem, świetne do domu i do szkoły. Na samym końcu autorka z rytualnego obowiązku człowieka światłego napomniała przyszłych użytkowników pożytecznych stworzonek, aby dowiedzieli się od weterynarza, jakie są jego życiowe potrzeby. O potrzebach świnek jestem dobrze poinformowany. To płochliwe i delikatne stworzenie cierpi lęk (bo lęk jest cierpieniem), ilekroć wyciągają się ku niemu ludzkie ręce, podobne łapom drapieżnika, i tylko najtroskliwszy opiekun może dopracować się (i to nie zawsze) odrobiny zaufania i sympatii z jego strony.

Chyba w żadnej sprawie nie jesteśmy en globe, jako ogólna „ludzkość oświecona”, tak zacofani, jak w sprawie świnek morskich, szczurów, chomików i innych małych zwierząt. Choć nie znęcamy się nad nimi bezpośrednio, nadal pozwalamy sobie na bezmyślny i infantylny do nich stosunek. Psy, koty, konie zaskarbiły sobie minimum naszego szacunku, ustalając nasz stosunek do nich na pewnym poziomie dojrzałości, odpowiedzialności i inteligencji. Każdy głupi wie, czego potrzebuje jego pies, nawet jeśli mu tego nie daje. Tymczasem większość właścicieli świnek nawet nie zastanawia się, czy aby samotne siedzenie na trocinach w akwarium przez kilka lat nędznego życia jest dokładnie tym obrazem radości i „powrotem do własnego dzieciństwa”, które chcieli podarować swojemu potomstwu, czy też może późnym echem prostaczej bezmyślności, odziedziczonej kulturowo po niewyszukanych przodkach. A bodajże tak jest w istocie.

Te okropne akwaria z pojedynczymi zwierzątkami, te złote rybki do śmierci z szaleństwa pływające w nagiej kuli, te nieszczęsne kanarki, uwięzione w klateczce i latami wołające do swej miłości z parocentymetrowej żerdki.

Polityka 30.2015 (3019) z dnia 21.07.2015; Felietony; s. 96
Reklama