Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Ewa Kopacz wreszcie powiedziała, o co chodzi PO. Czy wyborcy to kupią?

Ewa Kopacz podczas konwencji wyborczej w Poznaniu Ewa Kopacz podczas konwencji wyborczej w Poznaniu Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Z Polską jest już dobrze, czas na Polaków – taki był przekaz konwencji Platformy w Poznaniu.

Nie będę udawał, że wgryzłem się w ogłoszony w sobotę program Platformy, mało kto się zresztą w niego zdążył wgryźć, bo nawet dla czołowych posłów spoza otoczenia premier Ewy Kopacz był on niespodzianką.

Tym bardziej nie potrafię więc ocenić realności propozycji (obietnic?) rządzącej partii: jednolitego kontraktu, który miałby zastąpić obecne umowy o pracę i umowy śmieciowe; stawki 10 proc. podatku dochodowego dla mało zarabiających; obniżenia VAT o punkt proc. (ma to kosztować 6,5 mld zł); likwidacji składek na ZUS i NFZ (składki mają być w ramach podatku dochodowego).

Część obietnic wpisana jest chyba dla żartu, jak np. „zmniejszymy liczbę urzędników administracji centralnej”, bo przez ostatnie osiem lat administracja centralna puchła w najlepsze. Obietnica ustawy o związkach partnerskich też brzmi znajomo, by nie powiedzieć, że trąci myszką.

Mam jednak wrażenie, że dla PO to był ważny dzień. Niewykluczone, że przegra wybory i odda władzę, ale wreszcie usłyszeliśmy, jak definiuje stawkę tej kampanii.

Od majowej klęski Bronisława Komorowskiego PO nie miała w tej sprawie wiele do powiedzenia. Na niedawnej radzie krajowej, która dała miejsca na listach wicepremierowi IV RP Ludwikowi Dornowi i eksliderowi SLD Grzegorzowi Napieralskiemu, Kopacz umiała powiedzieć tylko tyle, że PiS jest straszny, a PO może go zatrzymać.

To nie mogło pomóc Platformie. W kampanii 2007 roku, owszem, Donald Tusk tak zdefiniował stawkę wyborów i na tym wygrał, ale to było dawno temu. Cztery lata później PO obiecywała „Zrobimy więcej” – grała na strachu przed PiS, ale i podkreślała, że wykonała już część prac, ale należy jej się szansa, by je dokończyć.

W 2015 r. pomysłów brakowało, wybory prezydenckie wygrał Andrzej Duda, w sondażach prowadzi PiS.

Reklama