Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Wizyta na Żoliborzu

Wiadomość o tym, że pewnej nocy prezydent pojawił się na ulicy Mickiewicza, w sercu Żoliborza, gdzie spotkał się z Jarosławem Kaczyńskim, rozeszła się po naszej dzielnicy lotem błyskawicy.

Jak przystało na dzielnicę (niegdyś) inteligencką, mieszka tu wielu sceptyków, wobec tego pierwszą reakcją było niedowierzanie i zdumienie. „Nie z nami takie numery” – mówili i pytali podejrzliwie, skąd ta wiadomość? Kiedy okazało się, że z gazety, wątpliwości wzrosły, bo wiadomo, że media są własnością obcego kapitału, w dodatku zaludnione przez prorządowych oportunistów i nie należy im ufać. – A może to sam prezes wygadał? – szepnął ktoś nieśmiało, ale został zbesztany.

Pojawiły się domysły, że medialny sojusz obcego nam głównego nurtu z obcym kapitałem zaowocował pogłoską o wizycie w celu skompromitowania prezydenta. Bo cóż to za prezydent, który nocami snuje się po mieście? No, chyba że szuka zaginionej „Gęsiarki” i „Bydła na pastwisku”. Nawet prezydent Hollande, kiedy wieczorem jeździł do przyjaciółki, to skromnie, skuterem, a nie z wianuszkiem ochroniarzy. Skąd więc gazeta „posiadła wiedzę” o nocnej wyprawie bądź co bądź głowy bądź co bądź ważnego państwa europejskiego? Cui bono? – pytały niedobitki inteligencji żoliborskiej. Najbardziej dociekliwi nie mieli wątpliwości: źródłem przecieku był BOR, a konkretnie oficerowie, którzy pilnowali Komorowskiego i jeszcze nie zostali za to wyrzuceni. Albo byli to już ich zwolnieni ze służby konfratrzy. Zgodnie z powiedzeniem „raz w BOR – zawsze w BOR”, wiadomości pomiędzy biurem a resztą świata krążą z szybkością światła. – W BOR zaufanie budzą tylko psy, wytresowane w poszukiwaniu materiałów wybuchowych – powiedział nam funkcjonariusz zbliżony do psa.

Wiadomość o nocnym rendez-vous została potwierdzona przez paparazzich, którzy – wyposażeni w noktowizory – dzień i noc trzymają na muszce pewien dom, a nawet dwa domy na Mickiewicza.

Polityka 41.2015 (3030) z dnia 06.10.2015; Felietony; s. 110
Reklama