Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

W obronie klauzuli

TK: Zapisy o klauzuli sumienia lekarzy częściowo niekonstytucyjne

Mirosław Gryń / Polityka
Czy lekarze i farmaceuci mogą zostawić ludzi w potrzebie, powołując się na wiarę lub naukę Kościoła, mylnie sądząc, że są kaznodziejami próbującymi nawrócić grzeszne owieczki?

Naczelna Rada Lekarska już w ubiegłym roku zaskarżyła do Trybunału Konstytucyjnego przepisy ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty dotyczące klauzuli sumienia. Nie miało to nic wspólnego z pamiętnym zachowaniem prof. Bogdana Chazana w stołecznym Szpitalu Świętej Rodziny, który odmówił pacjentce legalnej aborcji.

Częściowy wpływ na decyzję Naczelnej Rady miał natomiast Episkopat, a ściślej jego Zespół Ekspertów ds. Bioetyki, który uznał, iż – mówiąc w skrócie – sumienie lekarza ma pierwszeństwo przed uprawnieniami pacjentów.

O klauzuli sumienia mowa jest w artykułach 30 i 39 wspomnianej ustawy o zawodzie lekarza. Czytamy w nich, że „lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem", ma jednak „obowiązek wskazać realne możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza oraz uzasadnić i odnotować ten fakt w dokumentacji medycznej”. Poza tym lekarz „ma obowiązek uprzedniego powiadomienia na piśmie przełożonego” i musi „udzielać pomocy lekarskiej w każdym przypadku, gdy zwłoka w jej udzieleniu mogłaby spowodować niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia oraz w innych przypadkach niecierpiących zwłoki”.

I właśnie te nieprecyzyjne „inne przypadki niecierpiące zwłoki” zakwestionowała Naczelna Rada Lekarska, a sędziowie Trybunału przyznali jej rację. Zdaniem Rady w obecnej postaci przepis nakazuje lekarzowi wykonać świadczenie niezgodne z jego sumieniem w sytuacji wcale niezagrażającej życiu. Drugi zarzut także spotkał się ze zrozumieniem – chodzi o przepis, zgodnie z którym lekarz powołujący się na klauzulę powinien sam wskazać pacjentowi realne możliwości uzyskania świadczenia w innej placówce. Według NRL (na ten argument powoływał się zresztą później prof. Chazan) takie stawianie sprawy czyni iluzorycznym prawo do wolności sumienia, gdyż uznaje lekarza współwinnym czyjegoś grzechu. Odpowiedź Trybunału: byłoby racjonalniej, aby w NFZ pacjent dowiadywał się, gdzie może uzyskać świadczenie, którego mu odmówiono.

I wreszcie trzecia wątpliwość podniesiona przez lekarzy – obowiązek uzasadnienia i odnotowania w dokumentacji odmowy świadczenia oraz powiadomienia o tym przełożonego. Ten akurat przepis sędziowie uznali za zgodny z Konstytucją.

Trybunał badał sprawę niemal przez osiem godzin, a czterech sędziów zgłosiło zdania odrębne do poszczególnych punktów wyroku.

Warto przypomnieć, że zdaniem Komitetu Bioetyki PAN pod przewodnictwem prof. Zbigniewa Szawarskiego klauzula sumienia nie może być używana jako instrument narzucania pacjentowi przekonań moralnych lekarza. Niestety w Polsce często mamy z tym do czynienia, o czym zdążyło się już przekonać wiele kobiet przy okazji konieczności wykonania aborcji, badań prenatalnych czy chociażby otrzymania recepty na środki antykoncepcyjne.

Prawo naturalne w gruncie rzeczy nie podlega negocjacjom, więc jego orędownicy czują siłę moralną, usprawiedliwiającą ich wyższość nad prawem stanowionym. Czym innym jest jednak zapisana w ustawach i kodeksach etycznych klauzula sumienia, obwarowana warunkami koniecznymi, by chronić dobro pacjenta, a czym innym pewien rodzaj pychy niektórych reprezentantów środowiska lekarskiego, która impregnuje na wszystko: autonomię, cierpienie, wartości wyznawane przez drugiego człowieka. To jest już chrześcijaństwo piętnujące, a nie współczujące. Przenosi własny system wartości na innych.

Wolność sumienia jest wolnością obywatelską gwarantowaną przez Konstytucję. Nie należy jej w związku z tym ograniczać. Ale czy lekarze i farmaceuci mogą zostawić ludzi w potrzebie, powołując się na swoją wiarę lub naukę Kościoła, mylnie sądząc, że są kaznodziejami próbującymi nawrócić grzeszne owieczki? Nie wszystko, co Kościół uważa za złe, musi być przełożone na język stanowionego prawa – a ono buduje (jeszcze) porządek na Ziemi.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną