Ostatnią barykadą, którą musimy przejść, są nadużycia wyborcze. Stąd apel – kontrolujmy te wybory. Trzeba podchodzić do pilnowania wyborów rozważnie i odważnie. Nie można dać się złamać, nie odwoływać się do relacji towarzyskich. Nie dajmy się oszukać”. Zachęceni tym apelem Jarosława Kaczyńskiego do kontroli wyborów przygotowują się Krucjata Różańcowa, którą kieruje Marcin Dybowski, i stowarzyszenie Solidarni 2010, któremu przewodzi Ewa Stankiewicz (czyli uliczne przedstawicielstwo PiS, organizatorzy miesięcznic smoleńskich). Zawiązali stowarzyszenie Ruch Kontroli Wyborów – Ruch Kontroli Władzy. Kontrolowali już majowe wybory prezydenckie.
Ruch rekomenduje ludzi do komisji wyborczych i na mężów zaufania, których zgodnie z Kodeksem wyborczym delegować mogą komitety wyborcze. PiS korzysta właśnie z zasobów RKW. W partii słyszymy, że współpraca z Ruchem przebiega sprawnie. Żeby przystąpić do RKW, należy pisemnie oświadczyć, że „w latach 1939–1989 nie było się funkcjonariuszem lub TW SB, Informacji Wojskowej oraz nie brało udziału w formacjach i instytucjach zniewalających Naród Polski”. Statutowym celem Stowarzyszenia RKW jest „zgodnie z narodową racją stanu kultywowanie patriotyzmu i miłości do Rzeczpospolitej” oraz „krzewienie tradycji i historii związanych z wyborami i kontrola władzy państwowej”.
Najpierw kandydaci na kontrolerów muszą się wyszkolić. W dniu wyborów w każdym lokalu wyborczym kontrolerzy – członkowie komisji wyborczych, mężowie zaufania – będą musieli przejąć protokół. Przejęcie polega na zrobieniu i przesłaniu zdjęcia protokołów z wynikami wywieszanymi w wyborczą noc przed lokalem wyborczym.