Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Prezydent i premier przemówili. Orędzia z różnymi akcentami

. . Forum
Oboje wzywali do pójścia do urn – niezależnie od tego, na kogo kto chce głosować, ale prezydent kilka godzin wcześniej niezgodnie z duchem koncyliacji pokazywał się w otoczeniu działaczy PiS.

Zarówno prezydent, jak i premier mówili o wyborach parlamentarnych jako o święcie demokracji. – Proszę, idźmy na wybory, bo to, czy będziemy żyć zgodnie, budując wspólną, dobrą przyszłość, zależy tylko od nas i od naszych decyzji – apelował Andrzej Duda. –Spotkajmy się wszyscy w niedzielę przy urnach wyborczych, pokażmy światu, że umiemy świętować naszą wolność – wtórowała mu kilka minut później premier Kopacz.

Oboje więc przede wszystkim wzywali do pójścia do urn – niezależnie od tego, na kogo kto chce głosować. Oboje deklarowali, że Polska ma być wspólnym domem i dobrem wszystkich rodaków bez względu na poglądy.

Oboje występowali na tle flagi Polski i Unii Europejskiej. To w przypadku prezydenta wywodzącego się ze środowiska często kwestionującego zalety wspólnoty nie było oczywiste (inna rzecz, że nie przeszkadza to narodowej prawicy z akcesji korzystać – czy to propagandowo, czy czysto wymiernie).

Oboje podkreślali rolę polskiej wolności – inaczej jednak rozkładali akcenty. O ile prezydent pozostał na poziomie idei, to premier oprócz tego pokazała konkretne jej rezultaty – na polu polityki zagranicznej (uniezależnienie od Rosji, silna pozycja w UE właśnie), ekonomiczne (sukces gospodarczy zwłaszcza), społeczne i de facto kulturowe (Polska roku 2015 jest, by użyć symbolu, dużo barwniejsza niż Polska roku 1989).

Premier koncentrowała się na sukcesach minionego ćwierćwiecza. Widziała szklankę do połowy pełną. Prezydent sprawiał wrażenie, że jest ona w większej części pusta. Podkreślała, że Polska to wolny i demokratyczny kraj, który wzbudza zainteresowanie świata „nie
dramatycznymi wydarzeniami, jak w przeszłości, ale naszymi sukcesami i rosnącym znaczeniem”.

Andrzej Duda przekonywał, że po wyborach zapomnimy o tym, co dzieli. Tymczasem kilka godzin przed ogłoszeniem orędzia manifestacyjnie – i niezgodnie z duchem konstytucji i koncyliacji – pokazywał się publicznie w otoczeniu działaczy Prawa i Sprawiedliwości. Co najważniejsze, jeśli jego obóz nadal będzie kompletnie dezawuował i oczerniał historię III RP, to podział będzie trwał. Trudno.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną