Jeśli stwierdzenie, że PiS zdobył większość w Sejmie dzięki pomysłowi 500 złotych na dziecko jest przesadą, to niewielką. Po raz pierwszy w ćwierćwieczu polskiej demokracji jakaś partia polityczna zaproponowała prostą motywację: zagłosujcie na nas, a dostaniecie do ręki żywą gotówkę. Nikomu wcześniej to nie przyszło do głowy, a przebicie takiej zachęty okazało się niemożliwe. Po wyborach jednak pojawiły się konkrety, które zawsze są mniej przyjemne, a bardziej prozaiczne. Komu się zatem te 500 złotych należy, jak i przez kogo ma być wypłacane, pod jakimi warunkami, jakie podanie należy złożyć i na jakie pytania odpowiedzieć? Kto i co będzie później kontrolował?
W najnowszym wydaniu POLITYKI zajęliśmy się dogłębnie tym tematem – w ramach sprawdzania dalszego ciągu pewnej kluczowej w minionych wyborach obietnicy. Czy ten prezent ma zachęcić do dzietności – a wtedy byłaby to wątpliwa motywacja prokreacyjna – a może ma tylko złagodzić trudy wychowania dzieci? Jednak innych trudnych sytuacji życiowych, równie pilnie wymagających złagodzenia, nie brakuje. Prześwietlamy te pięćsetkę PiS, zarówno na okładce, jak i w artykule Wioletty Krasnowskiej, który polecam Państwa uwadze.
Co jeszcze w najnowszej POLITYCE? O mękach tworzenia rządu PiS, o 10 winach Donalda Tuska, które w konsekwencji postawiły Platformę Obywatelską w obliczu największego kryzysu w jej historii, o trudnej sytuacji całej opozycji, którą czeka walka o przetrwanie. Ale nie tylko o polityce piszemy w POLITYCE. Dlatego polecam także artykuły: o matkach alimenciarach, które w unikaniu alimentów dorównują mężczyznom, o tym, jak dzieci uchodźcy radzą sobie w polskich szkołach, o rozrastającej się mafii tytoniowej i o pewnym bardzo „śmierdzącym” sporze.
Na deser, nomen omen, proponuję tekst o powstających także w Polsce restauracjach, gdzie się jada w całkowitych ciemnościach…
To tylko część propozycji z najnowszej POLITYKI na długie listopadowe wieczory. Gorąco zachęcam do przeczytania całości naszej bogatej oferty.
Życzę miłej lektury!
Mariusz Janicki
zastępca redaktora naczelnego