Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Koniec kampanii, chowamy szmaty

Konferencje premier Szydło bez unijnych flag

Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta
Kampania się skończyła. Można schować unijne szmaty tam, gdzie jest ich miejsce. Trudno o bardziej symboliczny wyraz zmiany, która zaszła teraz w Polsce.

Trudno o bardziej symboliczny wyraz zmiany, która zaszła w Polsce, niż wyrzucenie unijnych flag z konferencji premiera. To samo zrobił wcześniej prezydent Duda – przed jedną z imprez w Pałacu Prezydenckim unijne flagi w pośpiechu wepchnięto do szatni, żeby się nie rzucały w oczy.

Odpowiedź na pytanie o znikające unijne flagi wygłoszona przez premier Beatę Szydło przejdzie do historii jako przykład dwójmyślenia godny pióra Orwella. Chowamy unijne flagi, bo tak tę Unię kochamy i cieszymy się, że w niej jesteśmy. I podjęliśmy decyzję, że „będziemy realizować konferencje po posiedzeniach rządu na najpiękniejszych, biało-czerwonych flagach”.

To swoją drogą zabawne: rząd PiS próbuje się pozbyć unijnych symboli jednocześnie ukradkiem, w ukryciu oraz symbolicznie, na pokaz. Chowamy flagi, ale się z tym nie afiszujemy, a kto ma zauważyć, ten zauważy…

Robi to formacja, która ma duże doświadczenie w dwójmyśleniu na temat Unii. Z jednej strony jej przedstawiciele mniej lub bardziej jawnie nienawidzą zjednoczonej Europy (bo jak inaczej niż mową nienawiści można nazwać słowa prof. Krystyny Pawłowicz, że unijna flaga to „szmata”).

Z drugiej strony – na potrzeby kampanii trzeba było, mrugając okiem, opowiadać, jak my tę Unię kochamy. A przede wszystkim – jak kochamy pieniądze z Brukseli. Beata Szydło zwoływała w kampanii wyborczej specjalne konferencje prasowe, żeby przekonać centrowych wyborców, że jej partia absolutnie nie jest antyunijna.

Ale teraz kampania się skończyła. Można w końcu schować unijne szmaty tam, gdzie jest ich miejsce...

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama