Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Siła bezsilnych

Sejm staje się maszynką do głosowania służącą jednej partii i jej przybudówkom.
 
.Mirosław Gryń/Polityka.
 
Jaki ma sens opozycja w parlamencie zdominowanym przez prawicę i popierających ją antysystemowców Kukiza? Jaki ma sens komentowanie polityki parlamentarnej w takiej sytuacji? Przecież obóz rządzący może dziś przeprowadzić każdą zgłoszoną przez siebie ustawę, każdą zmianę strukturalną i personalną.

Sejm staje się maszynką do głosowania służącą jednej partii i jej przybudówkom. Nie ma ona z kim przegrać w żadnej sprawie, którą postawi na parlamentarnej wokandzie.

Na tym polega kryzys naszej demokracji. Nie mamy jeszcze doświadczenia pozwalającego sobie z nim skutecznie radzić. Opozycji pozostają tyrady z mównicy sejmowej i gesty. Jeśli rządzący podporządkują sobie media publiczne, opozycja także na tym forum debaty zostanie zmarginalizowana.

Nie wiadomo, czy media prywatne zdołają je skutecznie zastąpić w tej roli. Nie wiadomo, czy sądy i prokuratura zapewnią prawną ochronę niezależności mediów prywatnych i, co tak samo ważne, wolności słowa i zgromadzeń. Zwłaszcza jeśli dojdzie do marginalizacji Trybunału Konstytucyjnego.

Logika zmian wprowadzanych przez obóz rządzący nieuchronnie prowadzi do wyprowadzenia polityki na ulice. Przykład, jak to robić, dała w opozycji partia dziś rządząca. Ale dzisiejsza opozycja peowska nie da rady konkurować i na tym polu. Jest w głębokiej traumie po przegranej.

Opozycja Nowoczesnych jest w dużo lepszej formie, lecz jest w parlamencie słaba i zajęła pozycję wyczekującą. Także ludowcy nie nadają się do robienia polityki ulicznej. Większe partie opozycyjne nie mają zresztą na to wielkiej ochoty ani zaplecza społecznego. Ich elektoraty też tego chyba nie oczekują. W końcu, jak pisze w GW Wojciech Kuczok, „nie ma co wychodzić na ulicę, bo hołota na sterydach tylko na to czeka – ich zawsze będzie więcej”.

Do wyborców dzisiejszych partii opozycyjnych mogło jeszcze nie dotrzeć, że „dobra zmiana” jest zmianą antydemokratyczną (z perspektywy demokratycznego państwa prawa opisanego w obowiązującej jeszcze konstytucji) i antyeuropejską (choć Polska wciąż jest najbardziej proeuropejskim społeczeństwem UE).

Pozostaje „robienie swojego”, mantra bezsilnych. Ale i siła bezsilnych, co pokazała historia demokratycznej opozycji w bloku komunistycznym.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną