Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Kwaśniewski: Nie zaprzysiągłbym sędziów Trybunału ani w nocy, ani bez kamer telewizyjnych. To nie wypada

Adam Guz / Reporter
Były prezydent w rozmowie z Janiną Paradowską w TOK FM oceniał pierwsze decyzje Andrzeja Dudy.

Janina Paradowska: – Zastanawiałam się, co by pan zrobił, gdyby około północy, kiedy pan był jeszcze prezydentem, przyszedł do pana szef Kancelarii Ryszard Kalisz, przynosząc jakieś 10 uchwał z Sejmu z poleceniem: tutaj już jadą ludzie, których trzeba zaprzysięgać. Co by pan zrobił?
Aleksander Kwaśniewski: – Rozmawiałbym ze swoim człowiekiem, ale niczego takiego bym nie zrobił. Ani o północy, ani bez kamer telewizyjnych. To nie wypada, tak się nie robi. Miałem raz taką sytuację w nocy, kiedy dzwonił Jerzy Buzek, że sprawa jest niecierpiąca zwłoki, że trzeba się spotkać. Chodziło wtedy o zdymisjonowanie Tomaszewskiego [w rządzie Buzka był wicepremierem i szefem MSWiA – red.], ja odmówiłem robienia tego po nocy. Kazałem przyjść w ciągu dnia, wraz z wicepremierem i przy kamerach wręczyłem mu odwołanie. Ale wiemy, że przecież nie o godziny chodziło, tylko o podejmowanie szybkich decyzji przed wyrokami TK, żeby działać polityką faktów dokonanych.

Ale sceneria jest ciekawa i ważna.
Sceneria niezwykle obniża rangę prezydenta. Myślę, że to będzie mu jeszcze niejednokrotnie wypominane, że po nocy, bez kamer, odbywa się minizamach na Trybunał. A pierwsze miesiące, działania pełnienia funkcji są ważne, bo one jak w koncercie symfonicznym nadają pewien ton, który ustala potem całą melodię.

Czy prezydent Duda musi już wyłącznie brnąć w to, co zrobił, czy jeszcze ma jakiś ruch?
W sprawie TK? Nie sądzę, wydaje mi się, że metoda faktów dokonanych będzie stosowana z wiarą, że to przyschnie i ludzie zapomną.

I przyschnie?
To zależy od mediów. Społeczeństwo w tej kwestii nie jest szczególnie zaangażowane. Trybunał jest czymś stosunkowo obcym, i dopóki nie będą się działy rzeczy, które dotykają ich bezpośrednio, to emocji nie będzie. Więcej – to może wręcz budzić emocje odwrotne. Mijają miesiące, nominowani przez prezydenta sędziowie nie podejmują orzekania, a dostają wynagrodzenie, pokoje, a nie pracują – więc pojawi się pytanie, dlaczego marnujemy środki? Prezes TK znalazł się w typowej sytuacji patowej – ci ludzie fizycznie przebywają w TK, a jednocześnie, zgodnie z decyzją TK, którego on jest prezesem, nie są sędziami. Na to jest gra – kto się pierwszy zmęczy, kto ustąpi. Jeśli na ulicy spotykają się chuligan i członek kulturalny, to zazwyczaj ustępuje kulturalny.

A czy opozycja może zrobić coś więcej, niż zrobiła?
W sensie dyskusji, jasnego określenia się, zrobiła wszystko. Rozumiem, że dalszy ciąg będzie taki, żeby proponować decyzje Sejmu, które mogą to zmienić, ale nie sądzę, żeby to trafiło pod obrady. To, co opozycja może zrobić, to w kwestiach zasadniczych – wolności, demokracji, konstytucyjności – budować wspólny front i mówić wspólnym głosem. Moja obawa polega na tym, że decyzje, które są na pograniczu prawa, są tak przygotowane przez PiS, że prostego człowieka, wyborcę, mało obchodzą.

Czasami mam wrażenie, że opozycja w swojej zapalczywości myśli, że wybory będą za rok, dwa, i trzeba kuć żelazo, póki gorące. 
Myślę, że w ogóle nie ma takiej perspektywy, że coś się zmieni w ciągu czterech lat, bo nie widzę powodu, żeby większość po raz pierwszy w naszej historii podzieliła się wewnętrznie. Gdybym był dziś liderem opozycji, nie kalkulowałbym, że coś się stanie szybko. Ale opozycja jest ogólnie w kiepskim stanie. Jest słaba liczbowo, główna partia opozycyjna jest przed wyborami, które mogą doprowadzić do ważnych pęknięć wewnętrznych, poza parlamentem znalazły się istotne siły, takie jak lewica.

Posłuchaj całej rozmowy z Aleksandrem Kwaśniewskim w TOK FM »

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną