Kilka dni temu premier nie odpowiedziała na apele posłów opozycji, by na forum parlamentu przedstawiła stanowisko swojego gabinetu w fundamentalnej dla ustroju państwa kwestii, czyli nowelizacji ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Normalnie taka postawa szefa rządu byłaby uzasadniona: przedstawiciel władzy wykonawczej niekoniecznie powinien zabierać głos w kwestii statusu sądu, mającego m.in. oceniać ustawy przez ów rząd przygotowywane.
Ale oczywiście nie takie obiekcje kierowały Beatą Szydło. Ona po prostu w pełni zgadza się z kolegami Mularczykiem, Piotrowiczem i Astem, kwestionującymi model Trybunału przewidziany przez obowiązującą konstytucję oraz atakującymi jego sędziów za polityczną uległość, lenistwo i pazerność na pieniądze.
Teraz bowiem premier jakoś znalazła czas (ponad godzinę!) i ochotę na zaprezentowanie swojego zdania ojcu Grzegorzowi z telewizji Trwam. I nie tylko powtórzyła tezy partii na temat Trybunału, ale też dodała osobiste wtręty wobec jego przewodniczącego (już wcześniej zresztą szefowa rządu proponowała sędziemu Trybunału, by podał się do dymisji, co – znowu – normalnie byłoby nie do pojęcia i nie do przyjęcia).
Przy okazji Beata Szydło zgłosiła – jeszcze niedawno mogący uchodzić za rewolucyjny – postulat, by Trybunał w swoim orzecznictwie kierował się nie tylko konstytucją, ale także „wolą narodu”.
Co więcej, w atmosferze świątecznego pojednania i miłości bliźniego pani premier obraziła tysiące rodaków, którzy wychodzą ostatnio na ulice, protestując przeciwko poczynaniom jej i jej partyjnych towarzyszy. Oto zasugerowała, że nie za bardzo są świadomi tego, co czynią, bo ulegają manipulacjom potężnych grup interesów. A żeby zadośćuczynić tradycji udzielającej jej głosu rozgłośni, dała do zrozumienia – w popularnej tam stylistyce – że chodzi o „różnego rodzaju lobby”, a gra idzie m.in. o losy „polskich przedsiębiorców” i o to, by „w Polsce to Polacy byli gospodarzami”.
O jakie „lobby” jej chodzi, zwłaszcza słuchacze Radia Maryja łatwo mogli się domyślić.
Wątek ten premier podsumowała jasną konstatacją: jako że wyborcy zdecydowali, że to Prawo i Sprawiedliwość ma sprawować rządy w Polsce, protestujący w rzeczywistości występują przeciwko Polsce. Żeby nie było wątpliwości, dodała, że podczas protestów atakowane są wartości ważne dla Polski i Kościoła.
Co jednak ciekawe, nawet Beata Szydło przyznała, że owe najcenniejsze dla jej wizji Polski wartości dyskredytuje nie mała grupka „gorszego sortu”, ale „wielu”.